Wszyscy ulegamy różnym błędom percepcji, np. efektowi aureoli, który sprawia, że przez pryzmat jednej cechy oceniamy daną rzecz. Staram się unikać Wole widzieć całościowo.
Pisząc recenzję, o książce Romka Hłobaża „Dotknąć Głębi’’ starałem się zachować obiektywizm, pominąć słowa pełne uniesień lub miałkich frazesów.
Ad rem:
Czytając książkę poznajemy – bohaterów kolejnych spotkań, wypraw i poważnych przedsięwzięć nurkowych. To prawdziwi z krwi i kości uczestnicy wypraw, wyjazdów nurkowych, czasem sympatyczni czasem irytujący – jednak prawdziwi. Z wieloma zapewne spotkaliśmy się a z wieloma się znamy.
W książce gonimy za kolejnymi, wciągającymi nas akcjami, opisami przygotowań, nurkowań i świętowania tego, co się właśnie bezpiecznie udało wykonać. Czytając nie możemy się nudzić – akcja się rozkręca, a opisy wielu miejsc nurkowych są „wartą grzechu” wartością, którą ciężko znaleźć nawet w necie (niedowiarkowie niech szukają). Miejsca nurkowe, które poznamy, to piękne atrakcyjne i pobudzające wyobraźnię kawałki naszego nurkowego życia. Narracja jest ciekawa, wzbogacana wieloma cennymi opisami żyjącego podwodnego świata, form skalnych, niezwykłych historii zatopionych wraków . Nazwy ryb często nam umykają z pamięci. Ćwiczenia czynią mistrza więc warto przeczytać nawet jeszcze raz opisy i nazwy, bo przecież najlepiej lubimy filmy, które już widzieliśmy.
W „Dotknięciu Głębi” forma narracji często się zmienia, dlatego to dotknięcie nas dotyka i czyta się dobrze z opcją wciągającą, aby czytać dalej.
Fabuła ma zachowaną logikę pomiędzy opisywanymi wątkami, od szkoleń, wyjazdów aż do szkoleń instruktorów czy nurków „tech”. Wszystko spina się w spójną całość. Doświadczenie nurkowe, wiedza Autora to jest to co chłoniemy czytając tę książkę. Warto zwracać uwagę na wiele ciekawych spostrzeżeń i porad nurkowych. Są one wplecione, jak zwykle u Romka, w barwne opowieści. Znamy go z wielu ciekawych konstrukcji językowych, metafor i dziwnych skojarzeń. Dlatego to się czyta tak jak się słucha Romkowych opowieści. Drobne mankamenty językowe, przejęzyczenia czy może raczej jako, że to w książce to przepalcowania – tylko zwiększają naszą chęć poznania „tego Typa”.
Fajnie wydana książka, okładka, papier, zdjęcia.
Załącznikiem do książki jest płyta DVD z kilkoma filmami. Tak wiem to już historia. Ale JAKA!
Polecam książkę nie tylko płetwonurkom ale również ludziom chłonnym przygody , pasji poznawania jak również specyficznej wiedzy.
Wiesław Kantor
18
lip
One thought on “Wiesław Kantor”