Nurkujemy z lokalnym ale polskim przewodnikiem Tadeuszem. Krótki, można rzec oszczędny briefing – dwa zdania, z czego drugie to: „Mocne wrażenia gwarantowane„! Nasz ponton prowadzony zdecydowana ręką sternika zatrzymał się przy białej topieli – mocno spienionej wodzie na znajdującym się metr pod wodą wypłyceniu na środku zatoki. Zwiększające się falowanie – przy już ograniczonej widoczności – każe dodatkowo uważać na skały i jednocześnie pilnować kontaktu z przewodnikiem. Na głębokości 4 m ruch wody gwałtownie ustał. Biały jak mleko miks wody i powierza zmienia się na dobrą, zmniejszona nieco szarością przejrzystość. Opadamy pionowo w dziurę o średnicy dochodzącej miejscami do ok 4m. Przed nami ciemności, odwracam głowę – nade mną widać jeszcze ledwo przebijające się z powierzchni światło, podemną ciemna ledwo widoczna sylwetka przewodnika. Droga powrotna jest jeszcze widoczna. Płyniemy i zanurzamy się dalej.
Od 25 m głębokości otacza nas całkowita ciemność. Miały być niesamowite przeżycia estetyczne, na razie przewodnik zapewnił nam wrażenia emocjonalne. W miarę jednak adaptacji wzroku zauważam zmniejszającą się średnicę naszego krateru. Jesteśmy na 30 m głębokości a droga powrotu zapadła się już w ciemnościach! Pode mną przebłyskuje jednak jaśniejsza plama. To dno jaskini. Odrobiny światła wpadające przez wąski otwór oświetlają żyjące na dnie i popularne w Morzu Śródziemnym skorupiaki morskie z rodziny langustowatych – Palinurus elephas – zwany czerwoną langustą lub langustą europejską. Langusta zaliczana do owoców morza, stanowi przysmak na stołach koneserów. Na dole przez syfon, wypływamy przy ścianie na głębokości 32 metrów. Jedna z ciekawszych jeśli nie najciekawsza jaskinia której walory doceni każdy doświadczony płetwonurek. MERMAID’S HOLE – JASKINIA SYREN – w Montenegro – Miejsce dla doświadczonych i odważnych płetwonurków.
„wybrzeżu Czarnogóry przypadło
najpiękniejsze połączenie ziemi z morzem”
– napisał Lord George Byron
Gdyby Lord George Byron nurkował, pewnie wspomniałby jeszcze o fascynujących miejscach nurkowych czyniących ten niewielki kraj tak wyjątkowym. Pod koniec sierpnia po ciekawym i pełnym atrakcji pobycie nurkowym w Perle Adriatyku (wizytowany przez nas po wielokroć Hvar – opis w innym tekście) postanowiliśmy podążyć na południe, mijając Chorwacką Riwierę Makarską, poprzez Bośnię i Hercegowinę, zostawiając po drodze Dubrownik, zatrzymując się na specyficznym punkcie granicznym Croatia/BiH/Croatia. Przed granicą z Czarnogórą mijamy słynącą ze wspaniałych win miejscowość Trebinje
(w BiH)– obowiązkowe miejsce dla smakoszy win wytwarzanych w pobliskich pięknych i starych monastyrach oraz małych prywatnych winiarniach. Jest granica! Okazuje się ze nie mamy Zielonej Karty – parę lat Schengen, życzliwa Croatia i już się zapomniało o dodatkowych uwarunkowaniach dalekich, nadal jednak europejskich podróży. Wnosząc stosowną opłatę plus zakup winiety na auto, otwierając nasze ciekawskie oczy na zapowiadaną w przewodnikach różnorodność atrakcji „skondensowanych” na małym terytorium, wkraczamy do Montenegro – Czarnogóry.
(w BiH)– obowiązkowe miejsce dla smakoszy win wytwarzanych w pobliskich pięknych i starych monastyrach oraz małych prywatnych winiarniach. Jest granica! Okazuje się ze nie mamy Zielonej Karty – parę lat Schengen, życzliwa Croatia i już się zapomniało o dodatkowych uwarunkowaniach dalekich, nadal jednak europejskich podróży. Wnosząc stosowną opłatę plus zakup winiety na auto, otwierając nasze ciekawskie oczy na zapowiadaną w przewodnikach różnorodność atrakcji „skondensowanych” na małym terytorium, wkraczamy do Montenegro – Czarnogóry.
W części przybrzeżnej panuje klimat śródziemnomorski. Rosną tu palmy, cyprysy, figowce, pomarańcze, granaty, cytryny, w powietrzu unosi się wieczne granie cykad oraz przyjemny zapach żywicy, lawendy i morza. Niesamowicie bujna roślinność, porastająca zbocza gór łączących się z morzem, wyraźnie odróżnia Czarnogórę od wybrzeża wszystkich innych nadmorskich krajów. Korzystając z promów przekraczamy najważniejsze miejsce w Czarnogórze – Zatokę Kotorską z jedynym fiordem w Europie Południowej. Widoki zapierające dech w piersiach. Wzdłuż linii brzegowej mijamy maleńkie stare miasteczka pamiętające panowanie starożytnych Greków, Cesarstwa Rzymskiego, Illirów, Państwa Zeta, Słowian, Bizancjum, Wenecji, Imperium Osmańskiego i Austro–Węgier. Może pod wodą znajdziemy występujące w niektórych miejscach antyczne amfory.
Na początek nurkowań PONTE MAĆKA, trzy piękne, obrośnięte bujną roślinnością i fauną pionowe ściany, opadające do 20 i 30 metrów. Znajdujemy obiecane ośmiornice, hiszpańskie tancerki, langusty, kalmary, kraby, wieloszczety i kolorowe ślimaki nagoskrzelne. Idealne miejsce dla filmowca czy kurs fotografii podwodnej. My jednak z podziwem dla otoczenia realizujemy bezdekompresyjne nurkowania do głębokości 40m z ćwiczeniami kursu DEEP DIVER. Prawo Martini mówi, że każde 10 metrów głębiej zaczynając od 30 metrów poniżej lustra wody odpowiada wypiciu lampki Martini. Nurkowania takie skutkują wzrostem ciśnienia parcjalnego zawartego w powietrzu azotu, który rozpuszczając się w błonie komórek w większym lub mniejszym stopniu zaburza jej (lipidową) strukturę. Utrudnia to znacznie przesyłanie impulsów nerwowych w neuronach i daje efekty zwane narkozą azotową (ang. nitrogen narcosis). Niekiedy narkoza azotowa wywołuje zamiast euforii panikę i przez to może stać się przyczyną wypadku nurkowego. Ryzyko zwiększa się wraz z głębokością. Na mniejszych głębokościach jest to euforia oraz nadmierna pewność siebie, głębiej objawia się to zaburzeniami koordynacji ruchów, co może prowadzić do problemów. Osoby pod wpływem narkozy azotowej charakteryzują się zanikami pamięci oraz mniejszą sprawnością umysłową, np. przy obliczeniach. Ze względu na objawy, jakie wywołuje narkoza azotowa nazywana jest również „ekstazą głębin”. Jesteśmy pod wrażeniem miejsca, bogactwa życia podwodnego i przejrzystości a co równie ważne, usatysfakcjonowani rezultatem specjalnych nurkowych testów narkotycznych. Na jutrzejsze nurkowanie obiecujemy sobie, że pojawią się również występujące tutaj mureny, wielkie kolorowe meduzy, strzępiele, tuńczyki, płaszczki, kolorowe albaneski a może też delfiny.
Wieczorna kolacja a raczej uczta frutti di mare to tradycyjne spożywanie w krajach śródziemnomorskich jadalne skorupiaki i mięczaki morskie rozmaicie przyrządzane lub surowe. Przez kolejne dni będziemy się delektować będącymi dobrym źródłem wysokowartościowego białka, źródłem witamin z grupy B, jodu, wapnia, selenu oraz fluoru homarami, krabami, krewetkami i kalmarami. Nie pogardzimy też ostrygami które są najbogatszym w diecie naturalnym źródłem cynku, dzięki czemu cieszą się opinią silnego afrodyzjaku. Do tego dobre czarnogórskie wino! Ze względów nurkowych na wypromowaną przez film „Jak rozpętałem II WS” czarnogórską przepalankę –śliwowicę nie decydujemy się. Seafood dobry! A my nurkujemy nie pijemy!
Pogoda psuje nam jednak szyki, zaczyna wiać Bora – północno-wschodni wiatr podnoszący fale. Na nurkowanie decyduję się ja, „robimy” opisaną wcześniej JASKINIE SYREN. Na klimat w Montenegro silnie wpływają częste wiatry: wspomniany wyżej Bora oraz południowo-wschodni Jugo z towarzyszącymi mu burzami, Maestral – północno-zachodni, orzeźwiający latem i Nevera – wiatr zachodni, również przynoszący ze sobą burze, przyjemnie ochładzający powietrze.
Kolejny dzień – wieje! Na tyle mocno, że postanawiamy nasze czarnogórskie doznania poszerzyć o wrażenia architektoniczne i historyczne w oddalonym o ok 25 km KOTORZE. Stary Kotor – otoczona pięknym starym murem, położona nad Zatoką Kotorską u podnóża masywu Lovćen, otoczona z trzech stron górami, nigdy nie zdobyta twierdza. Wąskie uliczki wypełnione kafejkami i sklepami z pamiątkami. Miasto 100 kościołów. Miejsce akcji filmu Casino Royal z serii przygód słynnego Jamesa Bonda. Wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego UNESCO. Niezapomniane wrażenia.
Po całonocnej burzy (Nevera) udajemy się na fascynujące miejsca nurkowe. Płyniemy wzdłuż Półwyspu Lustica. Głębokość nurkowania waha się od kilku metrów w płytszych zatokach do kilkudziesięciu przy pionowych ścianach. Spotkamy różnorodne ukształtowanie terenu: wypiętrzone skały, łagodne piaszczyste dna, jaskinie i groty, pionowe ściany, podwodne kaniony. Po kilku wietrznych dniach temperatura wody jednak obniżyła się zdecydowanie spadając nawet do 16/17 st. Będąca moim buddy JGD opowie po nurkowaniu:
…Poczułam stopniowe osłabienie całego ciała. Zaczęłam tracić siły w częściach ciała oddalonych od tułowia, w rękach i nogach. Ogólne osłabienie po chwili przeszło w zdrętwienie, zimne ręce i stopy, drżenie mięśni. Organizm starał się wygenerować więcej ciepła przez ruch. Reagował w ten sposób, by utrzymać normalną temperaturę ciała. Uczucie marznięcia pogłębiało się, odczuwałam dalsze osłabienie ramion i nóg, zawroty głowy, dezorientację, niepokój i ból z zimna. Gdy dreszcze ustały, wiedziałam ze sytuacja jest już poważna. Po chwili jednak czas „staje” w miejscu i jest mi już obojętnie. Na partnerskie pytanie ok, odpowiadam ok! …
Jesteśmy na trzydziestym piątym metrze, 15 minuta nurkowania. Z powodu uczucia chłodu mam duży dyskomfort. Mój buddy jednak na wszystkie pytania odpowiada okejką. Po chwili wziąłem ją za rękę i popatrzyłem w oczy – nie było w nich strachu ale brakowało naturalnego u Asi entuzjazmu, zapału, radości!
W stanie hipotermii wszystkie procesy życiowe ulegają zwolnieniu (np. zmniejsza się zużycie tlenu w procesach biochemicznych, a tym samym maleje na niego zapotrzebowanie) i następuje obniżenie efektywności mechanizmów obronnych. Stała temperatura ciała utrzymuje się dzięki termoregulacyjnym zdolnościom naszego organizmu. Woda przewodzi ciepło znacznie lepiej i ochładza organizm 20 razy szybciej niż powietrze. Organizm nie jest w stanie zniwelować tak wielkiej utraty ciepła. Ten stan wpływa na zdolność właściwej oceny sytuacji. Łatwo przeoczyć moment, kiedy tracimy orientację i wtedy musimy liczyć na inne osoby, które mogą zauważyć nasze irracjonalne zachowania i spowolnione reakcje. Hipotermia to u ludzi dolegliwość, występująca gdy temperatura ciała spada poniżej 35°. Sytuacja gdy oziębianie postępuje dalej, dezorientacja przechodzi w zobojętnienie, co jest szczególnie niebezpieczne, ponieważ osoba przestaje interesować się własnym losem.
Nowe doświadczenia i nową przygodę tak szczęśliwie i pozytywnie zakończoną, postanawiamy uczcić kolejną ucztą. Tym razem w roli głównej w odróżnieniu od wczorajszych skorupiaków mają być mięczaki, w tym małże (m.in.ostrygi, omułki, przegrzebki, sercówki), ślimaki. Ze względu na ograniczoną pojemność naszych żołądków kałamarnice i ośmiornice zostawiamy sobie na później. Dnia wolnego od nurkowania nie spędziliśmy na leniuchowaniu. W zasięgu jednodniowej wycieczki zwiedzamy piękne wybrzeże morskie, dziewicze wysokie góry i wizytujemy bazę nurkową w letniej „stolicy” Czarnogóry Budwie. Nadmorska promenada, dyskoteki, drink bary, restauracje, sporty wodne – tętniący nocnym życiem wielki kurort ze wszystkimi atrakcjami, piękna szeroka plaża. Ponadto cudowna, maleńka, świetnie zachowana starówka w południowo–bałkańskim stylu! W Budvie unosi się w powietrzu mieszanina kultury muzułmańskiej z południa kraju, prawosławnej północy, pobliskiej egzotycznej Albanii i czasów współczesnych. Historię Czarnogóry sięgającą czasów Imperium Rzymskiego szczególnie „czuć” w starych miastach, pamiętających też czasy wpływów weneckich, illiryjsich, austro – węgierskich, pirackich czy osmańskich.
Już tęsknimy za nurkowaniem. Kolejna atrakcja to nurkowanie na 40 metrowym patrolowcu jugosłowiański armii zatopiony podczas manewrów wojskowych w 1983 roku. Wrak znajduje się w jednej z najpiękniejszych zatok czarnogórskich – Žajnice, słynnej z przepięknej plaży. Nie występują tu prądy ale w związku ze zbyt wczesnym „zrzuceniem” nas do wody musimy przepłynąć spory dystans przy dnie w kierunku wraku. Skutkuje to zwiększonym wysiłkiem, co może skutkować zwiększeniem ciśnienia parcjalnego dwutlenku węgla we krwi (hiperkapnii). Zjawisko to spowodować może uczucie duszności, niepokój i zwiększenie częstości oddechów. Przy dalszym zwiększaniu się stężenia CO2 dochodzi do bólów i zawrotów głowy, szumu w uszach, zaburzeń postrzegania, tachykardii i przekrwienia spojówek, poczucia zagrożenia a w skrajnym przypadku paniki. Zatrzymaj się, oddychaj (trzy głębokie oddechy) pomyśl, działaj! Ta sprawdzona metoda pomaga w eliminacji z organizmu nadmiaru tego groźnego a co za tym idzie niepożądanego gazu.
Znajdujący się na głębokości 24 metrów wrak, dostępny dla każdego płetwonurka jest doskonale zachowany. Po nurkowaniu wszyscy idziemy na obiad do miejscowej tawerny, gdzie kosztujemy miejscowy przysmak – mule z grilla. Polecam wszystkim! Na koniec, pijąc espresso, słuchamy opowieści o nurkowaniach dookoła twierdzy Mamula której pod wodą dziś strzegą… mureny. Wieczorem wracamy do położonego wśród dzikiej przyrody, przy pięknej, piaszczystej plaży naszego hotelu. Przed nami już tylko cześć turystyczna wyprawy!
Bar – słynie ze wspaniałych drzew oliwnych, zaliczanych do najstarszych na świecie. Ulcinij – stary port piracki a w nim na jednej ulicy stoją obok siebie kościół, cerkiew i meczet z nawołującym muezinem. Rzeka Tara – najgłębszy w Europie i jeden z najgłębszych na świecie kanion. Niezwykle malowniczy z pionowymi wysokimi na ponad 1000 m skałami. Jezioro Szkoderskie – malowniczo położone na granicy Czarnogóry i Albanii, wielkie słodkowodne jezioro, rezerwat dzikiego ptactwa. Wokół jeziora znajdują się klasztory i pamiętające czasy wielu czarnogórsko–tureckich bitew twierdze. Wszystko na tle wysokich i dzikich gór albańskich. W drodze powrotnej – Masyw Lovcen 1749 m npm. – widoki zapierające dech w piersiach, połączenie gór i nieba z morzem. Cała Czarnogóra u naszych stóp.
Dni, wieczory i noce mijają szybko; każdy z tych dni wieńczyliśmy ucztą ze świeżych owoców morza lub wspaniałych czarnogórskich przysmaków w towarzystwie świetnego lokalnego wina Vranac. Morze, zachody słońca, niepowtarzalne południowe klimaty! Tam wszystko smakuje inaczej. Ryby, wino, a podobno nawet pocałunki. Ilekroć próbowałem powtórzyć to w Polsce, zawsze byłem lekko rozczarowany! Czy i tym razem tak będzie…?
Romek M. Hłobaż