Uncategorized

‘Moana’- wybiórcze reminiscencje! (historii trochę harcerskiej druzyn – 11 SHDP „Moana”)

Epizody z histori druzyny harcerskiej 1981-2001

‘Moana’- wybiórcze reminiscencje!

„Na czerni srebrem błyszczy liczba
dwie jedynki w niej
naszemu mundurowi dziś
nadają nową treść.
Ta pasja w sercach naszych gra
Przygoda śmieje się
W wodzie „Moana” dobrze czuje się”**


Część 1. 
Czas i miejsce.

Prolog.

Ognisko – płonący stos z drewna. Pierwsze ogniska rozpalone zostały zapewne zaraz po tym, jak człowiek odkrył ogień, czyli jeszcze w czasach prehistorycznych. Ludzie pierwotni wykorzystywali je do ogrzewania, oświetlania, przyrządzania potraw oraz odstraszania niebezpiecznych zwierząt. Ogólnie, narzędzie przetrwania. Takową rolę pełni i dziś podczas wypraw w dzicz. Ognisko odegrało ważną rolę w ewolucji i historii człowieka. W dzisiejszych czasach ogniska są miejscem spotkań towarzyskich, szczególnie wśród młodzieży i w ruchach harcerskich, które traktują ognisko jako ważny element obrzędowości. 

Rok 1981, nadmorska miejscowość Rowy, obóz Hufca ZHP Wrocław Stare Miasto. Siedząc w kręgu ognia podsumowujemy 3 tygodniowy pobyt. Planujemy jak wykorzystać ten zapał, entuzjazm, energię, wspólne doświadczenia i przygody. Obiecujemy po wakacjach to kontynuować.

 Epizod 1.

Rok pierwszy, jesień – zmiana barwy i opadanie liści.

Gdy zaś jesień pomalowała okolice złotem i czerwienią przyszedł czas by wybrać się na turystyczne szlaki, a wieczory choć już chłodem podszyte pięknie spędzić przy trzaskającym ogniu ogniska. Czas wsłuchiwania się w szelesty, szumy i szepty natury, umilić pieśnią i stosownymi harcami. Do tego światło i żar, ta suma zjawisk towarzyszących na ogół fizykochemicznemu procesowi spalania.

Tego świata, jednego i tego samego świata wszechrzeczy, nie stworzył ni żaden z bogów, ani żaden z ludzi, lecz był on, jest i będzie wiecznie żyjącym ogniem zapalającym się według miary i według miary gasnącym. (Heraklit z Efezu)

Spotkaliśmy się przy północno – zachodnim krańcu Wzgórz Trzebnickich zwanych „Kocimi Górami” w odległości 3 km od Obornik Śląskich, przy urokliwym schronisko w Kuraszkowie. Temat przewodni wieczoru: gawędy drużynowego, gier i śpiewów to historia największej polskiej organizacji harcerskiej Związku Harcerstwa Polskiego(ZHP). Organizacja powstała 1 listopada 1918, z połączenia wszystkich wcześniej działających organizacji harcerskich i skautowych, z trzech zaborów. Nazwę Związek Harcerstwa Polskiego nosiły również poprzedniczki ZHP:

• organizacja skautowa kierowana przez Naczelną Komendę Skautową w Warszawie, działająca do 1 listopada 1916;

• organizacja harcerska działająca na terenie Królestwa Polskiego (regencyjnego), działająca od 2 listopada 1916 do 2 listopada 1918. 

Rozmawiamy o wychowanie w ZHP opierającym się na normach moralnych wywodzących się z kulturowych i etycznych wartości chrześcijańskich, kształtujących postawy szacunku wobec każdego człowieka, uznających system wartości duchowych za sprawę osobistą każdego członka Związku. Postanawiamy o powołaniu 11 Starszoharcerska Drużyna Płetwonurków. Jest 11 listopad 1981 roku, wiek XX. 

Wzgórza Trzebnickie; potocznie Kocie Góry (od niemieckiego: Katzengebirge) stwarzają znakomite warunki do uprawiania turystyki pieszej i gier terenowych. Rzeźbę terenu w obrębie wzgórz charakteryzują dość duże pagórki o wygładzonych zboczach. Okolice spełniają warunki do rozegrania gry terenowej: w niewielkiej odległości mamy do dyspozycji spory kawałek lasu. Najwyższe wzniesienie w okolicy to góra Gnieźniec 226m. npm.

Zadaniem uczestników jest zamaskowanie się w wyznaczonym przez drużynowego obszarze leśnym. Czas na zamaskowanie różny, ale nie dłużej niż 15 minut. Zdecydowanie lepiej od niebieskich jeansów maskuje się moro. Po charakteryzacji uczestnicy wyruszają do lasu na poszukiwanie miejsc w które mogą się wtopić. Po paru minutach przyboczny(Piotr Brąkowski),przy wsparciu pomocników, rozpoczyna poszukiwania. Wszyscy znają sygnały rozpoczynające grę tzn. 1 gwizdek – zaczynamy szukanie, 3 gwizdki – koniec gry, osoby nieznalezione wychodzą. To one są zwycięzcami gry. 

Zbudowane głównie z materiału lodowcowego Wzgórza Trzebnickie, mimo że z uwagi na swe rozmiary i położenie zaliczane często do wyżyn, są atrakcyjnym miejscem do wycieczek i wędrówek. Stanowią one potężny wał moreny spiętrzonej, wyznaczającej położenie czoła lodowca w okresie jednego ze stadiałów zlodowacenia środkowopolskiego (stadiał Warty). Zbudowane są one z utworów morenowych (głazów, żwirów, gliny) oraz utworów starszego podłoża (trzeciorzędowych iłów i piasków z węglem brunatnym), przy czym cały ten materiał jest silnie pomieszany, sfałdowany i zaburzony. Na powierzchni wzgórz spotyka się także less. Koniec biwaku! Czas powrotu….

W drodze powrotnej w drodze do stacji PKP docieramy do głównego miasta okolic. Trzebnica – tam na stokach Winnej Góry znaleziono najstarsze ślady bytności człowieka (Homo erectus) na ziemiach polskich, datowane na około 500 tysięcy lat wstecz. Na krajobraz składają się lasy, pola uprawne oraz sady (na stokach w okolicach Trzebnicy). W średniowieczu Wzgórza Trzebnickie były znane z uprawy winorośli. 


Epizod 2.

Rok drugi, zima – okres spoczynku roślin– przerwa w wegetacji.

Mimo, że trzaskający mróz łatwo oswoić, dotarcie do celu jest wyczekiwanym momentem. Rajd po Sudetach Zachodnich, w Górach Sokolich, na terenie Rudawskiego Parku Krajobrazowego to wizyta w Szwajcarce, schronisku położonym na południowo-wschodnim stoku Krzyżnej Góry (654 m n.p.m. na wysokości 520 m n.p.m. Mieści się w drewnianym zabytkowym budynku, wybudowanym w 1823 roku, w stylu tyrolskim. Położone jest przy węźle pięciu szlaków turystycznych. Po górskiej wędrówce podczas wieczornego uroczystego kominka gawęda drużynowego to opowieści o podwodnej przygodzie na podstawie trzyletniego reju żaglowcem „Moana”. Trasa wyprawy obejmowała Tanger, Wyspy Karaibskie, Kanał Panamski, Wyspy Galapagos, Wyspy Markizy, Morze Koralowe, Wyspy Kokosowe, Ocean Indyjski do Suezu i St. Tropez. Niezwykłe miejsca odległe zakątki i niesamowite opisy podwodnego świata w każdym budzą chęć do dalekiej morskiej podróży i nauki nurkowania. Przygody płetwonurków w koralowych puszczach, w codziennych emocjonujących spotkaniach z mieszkańcami głębin, w płynnym żywiole mant, barakud, rekinów! Moana to też tytuł książki*, polinezyjskie imię żeńskie oraz bezmiar głębin. Również bezmiar poznania. Decydujemy że nasza drużyna nazywała się bedzie MOANA. Chcemy, by tak jak książka wprowadzała czytelnika na pokład „Moany” by wraz z jej bohaterami wyruszyć w podróż naokoło świata, przez morza tropików – tak i nam Moana pozwoliła przeżywać ekscytujące przygody i odkryć to co nie odkryte Powstają zastępy: 1.’Zaby’ – zastępowa Beata Cieślik, 2.’Stańczyk’ zastępowa Joanny Garbaciak, 3.’Hudrus’ – zastępowy Waldemar Dufrat.


Epizod 3.

Rok drugi, początek wiosny – początek tajania śniegu; kwitnienie: leszczyna, wierzba, iwa, przylaszczka

Biały puch na poboczach, padający śnieg i czapki i kurtki w akcji – zimowa aura ponownie zawitała. Tajemnica Ślęży przyciąga wędrowców, poszukiwaczy…przyciągnęła też nas.

Ślęża jest miejscem weekendowych wędrówek, osób szukających kontaktu z natura, pozytywnej energii, jaką daje kontakt z pamiątkami pradziejów i energii czakramow. Każdy szuka, czego innego. Stoki Ślęży porastają liczne drzewa i rośliny oraz legendarne wielkie paprocie. Lubią one miejsca szczególnie oddalone. Legenda głosi ze szczególnie w noc świętojańska zakwita tam przepiękny kwiat o czarodziejskiej mocy. Podobno przynosi szczęście temu, kto go znajdzie. Ale szukać należy samotnie. Kwiatu tego szuka wielu śmiałków nie tylko w noc świętojańska. A ci, co go odnaleźli później podobno żyją w spokoju z bliskim swymi. Nie są szczególnie bogaci ani sławni. Kwiat pomógł im zrozumieć istotę szczęścia, które dla każdego ma inny smak. 

Ukształtowanie terenu bliskość bazy to idealne miejsce na zajęcia terenowe – „Przejście linii wroga” – trening strategii. Na początku podzieliliśmy uczestników na dwie ekipy. Każdy zawodnik dostaje życie – opaska zawiązana na przedramieniu (każda ekipa ma inny kolor opasek). Następnie wytyczamy pole gry. Gra ma przebiegać na styku lasu z polaną. Las jest miejscem walk, a łąka strefą bezpieczną. Jedna z ekip wyrusza w głąb lasu, druga natomiast zostaje na jego skraju. Zadaniem pierwszej drużyny jest przedostanie się na łąkę, do której dostępu broni ekipa numer dwa. Zerwanie opaski z ramienia oznacza koniec gry dla konkretnego zawodnika. Liczb punktów uzyskanych przez ekipę, która ma przedrzeć się przez linię wroga zależy od ilości zawodników, którzy znajdą się w bezpiecznej strefie. Druga runda polega na zamianie stron. Ci, którzy wcześniej zdobywali łąkę teraz bronią do niej dostępu wcześniejszym strażnikom. Żeby gra miała właściwy przebieg, przypominamy, że najważniejsza w tym wszystkim jest strategia. Nie sztuka na hura pobiec w stronę polany. O wiele skuteczniejsze jest maskowanie się, odwracanie uwagi przeciwnika, czy wciąganie go w pułapki. Dlatego też obie ekipy mają sporo czasu na rozegranie swojej partii. Wygrywa ekipa niebieskich – zastęp „Stańczyk’. Czas na harcerski zwiad w okolice miejscowość Sobótka. – Poznaj okolice i historię !

Sobótka (l. mn. sobótki), niem. Feuerbrauchtum, na dawn. Rusi żywahń, carahn[1] – polska nazwa dużych ognisk palonych podczas świąt:

• święta ludowego „ludorum ritum ” obchodzonego w noc letniego przesilenia Słońca 21-22 czerwca, np. w Noc Kupały;

• z 23 na 24 czerwca w noc świętojańską czyli wigilię dnia św. Jana Chrzciciela (fr. feu de la Saint-Jean, wł. fuochi di San Giovanni dawn. sabatina)

• w wigilię św. Piotra i Pawła

• w okresie Zielonych Świątek

• oraz Wielką Sobotę(Peaskefjoer, Påskbrasa, niem. Osterfeuer).

Święto i zwyczaj o podobnym charakterze istniały na terytorium imperium rzymskiego oraz historycznych Włoch gdzie nazywane było sobatiną, (Parilia) na cześć bogini Pales i rocznicy założenia Rzymu, w Panonii palilią. Zwyczaj znany wszystkim ludom Europy. W Polsce upamiętniony literacko w XVI wieku przez Jana Kochanowskiego. Ogień w tradycji kultury towarzyszy również takim wydarzeniom jak Nowy Rok, niem. Osterfeuer (palenie Judasza), Noc Walpurgii oraz Halloween.


Epizod 4.

Rok drugi. Pełnia wiosny – zazielenienie się lasu liściastego; kwitnienie: kasztanowiec zwyczajny, bez.

Pięknie jest patrzeć jak świat roślin i zwierząt znów garnie się do słońca . Czas wyruszyć na łowy, nałapać pierwszych cieplejszych promieni. Wiosna już zmieniła krajobrazy by rozkwitnąć i umilić wędrówki. Wyruszamy na nurkowania. Cel – kamieniołom k/m Kostrza. Wysokie spadziste ściany i błękitna woda. Od strony jedynego możliwego wejścia do wody głębia sięga 40 m. Ci najodważniejsi i najwytrwalsi wykonują zanurzenia. Pierwsze zdjęcia podwodne aparatem opakowanym w zdobytą obudową produkcji radzieckiej. Wieczorny przymrozek „wtula” nas bardziej w ognisko . Poranek w oszronionych namiotach nie nastawia optymistycznie na kolejne nurkowania.

Epizod 5. 

Rok drugi i kolejne. Lato – kwitnienie: lipa; dojrzewanie: bez lekarski, jarząb pospolity.

Okres dojrzewania nasion i owoców, a w świecie zwierząt jest to okres wydawania na świat nowego pokolenia i przygotowania go do samodzielnego życia. To czas na jedno z najważniejszych zadań każdej drużyny – obóz letni. Obóz harcerski –wyjazd najczęściej drużyny, trwający przeciętnie 3 tygodnie. Jest podstawową formą pracy harcerskiej. 

Nasz obóz organizujemy w środku kompleksu leśnego, z daleka od miast i większych skupisk ludzkich. Uroczysko Waszeta. To miejsce w przyszłości okaże się naszą stałą bazą. Kwaterujemy się w wojskowych namiotach (popularnych „dziesiątkach”), pod którymi samodzielnie budujemy, urządzamy wyposażenie ( półki, szafki i inne meble z drewna, lóżka kanadyjki – niektóre zastępy budują prycze –taki rodzaj lóżka. Dzięki temu, że obóz trwa ponad 21 dni, kadra może zorganizować podczas nich zajęcia będące odpowiednikiem ponad 100 zbiórek harcerskich. Większość swego doświadczenia zdobywają więc harcerze na obozie.

„Otwarta, świeża atmosfera i koleżeństwo, wyrobione przez stałe ogniska, stwarzają najlepszy nastrój wśród chłopców i dają drużynowemu okazję daleko lepszą, niż jakakolwiek inna do ujęcia mocno swoich chłopców i wywarcia na nich osobistego wpływu”

Robert Baden-Powell, twórca scoutingu, ‘Wskazówki dla skautmistrzów’

Zwyczaje i obrzędy. Większość środowisk harcerskich posiada własne zwyczaje, związane z historią drużyny, szczepu bądź hufca. Część utrwaliła się w wielu środowiskach harcerskich i jest dla nich wspólna. Do najpopularniejszych należą: stałe elementy zaczynające ognisko i je kończące, budowanie totemów przez każdy z zastępów, który staje się ich symbolem, chrzest obozowy, watra.

Ognisko – watra to też symbolem ruchu wędrowniczego. Watra – słowo pochodzenia wołoskiego- duże ognisko. Nazwa spotykana szczególnie w Karpatach, ale także poza ich obszarem. Rozpalenie watry ma na celu przywołanie pamięci o ludziach, którzy odeszli, wspominanie dawnych czasów, obudzenie poczucia wspólnoty, przywołanie tradycji, zwołanie sąsiadów, a czasami po prostu wywołanie specyficznego nastroju. Częstym zwyczajem przy watrze był śpiew, opowieści i milczenie. Czasami nad ogniskiem rozstawiony jest wysoki drewniany trójnóg, z darów lasu na trójnogu można przyrządzać posiłki, suszyć ubrania – (nigdy palić śmieci). W Europie od starożytności ogień obok wody, powietrza i ziemi był uważany za jeden z czterech żywiołów – podstawowych składników (elementów) przyrody. Z kolei w Chinach ogień był jednym z pięciu żywiołów (obok wody, drewna, metalu i ziemi). 

Ogień to jeden z fundamentalnych wynalazków okresu prehistorycznego ludzkości. Początkowa umiejętność podtrzymywania ognia pochodzącego z zapłonów naturalnych została przez naszych przodków następnie udoskonalona o umiejętność rozniecania ognia: kontrolowanego wywoływania zapłonu. Umiejętność rozniecania ognia była doskonalona przez wszystkie epoki i także współcześnie obok sposobów znanych od stuleci lub dziesięcioleci(zapałki) poznaliśmy wiele nowych. Uczymy się go podtrzymać w każdych warunkach. Umiejętności rozpalenia ogniska samodzielnie to element gier, prób, zadań podczas kolejnych zajęć. Sprawność ‘Trzech piór’ jest ambicją i celem wielu z uczestników.

Nasz obóz postawiliśmy na półwyspie pośrodku pięknego lasu, nad dużym czystym jeziorem Pluszne, 500m do ośrodka Perkoz. Ośrodek Perkoz leży na pograniczu dwóch krain geograficzno-historycznych: Warmii i Mazur. Jezioro i okolice daje życie prawie wszystkim gatunkom ryb występującym w tej krainie, rakom i niezliczonym gatunkom ptaków wodnych. Najpopularniejszy z nich to właśnie Perkoz. Okolice jeziora Pluszne otwierają możliwość niezakłóconego odpoczynku w ciszy, nacieszenia się pustką, oraz swobodnych zmagań z wiatrem i wodą. Ośrodek Szkoleniowo – Wypoczynkowy „PERKOZ” to murowany, dwukondygnacyjny pawilon hotelowy, oddający do dyspozycji swych gości pokoje z pełnym węzłem sanitarnym, sale szkoleniowe, warsztatowe i konferencyjne, pole namiotowe, kąpielisko oraz przystań ze sprzętem pływającym. Będziemy wielokrotnie wykorzystywali jego gościnę przez kolejne lata … i zimy. Jezioro Pluszne Wielkie, jezioro morenowe położone na Pojezierzu Olsztyńskim a na nim, położona w południowej części akwenu, mała trzcinowa wysepka. W czasie drugiej wojny światowej, była tarczą celowniczą dla betonowych bomb, zrzucanych przez niemieckie samoloty z pobliskiego lotniska w Gryźlinach. W latach 1980-1995, na dnie jeziora Plusznego i pobliskiego jeziora Łańskiego, płetwonurkowie znaleźli w sumie wraki czterech samolotów w tym m.in. Junkersa Ju 87. Różne elementy tych wraków latami podnosiły wartość ekspozycji ukazującej także nasze osiągnięcia. Latami też staraliśmy się potwierdzać legendę o moście biegnącym przez zatokę jeziora w pobliżu wioski Zielonowo, po którym miał przejeżdżać astronom Mikołaj Kopernik. Most mógł stanowić przeprawę dla drogi prowadzącej z Królewca do Warszawy i Krakowa. Na niemieckiej mapie z 1870 roku zaznaczony został most przez zatokę jeziora oraz przebieg drogi dojazdowej. Zastosowaliśmy wiele technik poszukiwaczach i badawczych, wtedy dla nas pionierskich.

Okolice wokół jeziora to przepiękna kraina otoczona lasami. W czasach, gdy tereny te zamieszkiwały pierwotne plemiona pruskie, graniczące z Mazowszem rejony z porastały ogromne lasy, stanowiące Puszczę Galindzką. Jej pozostałości to obszary leśne we wschodniej części gminy Olsztynek. Dawniej rosły tu głównie drzewa liściaste – jeszcze na początku XVII wieku tereny wokół Olsztynka pokrywały lasy dębowe. Oprócz dębów można było spotkać buki, jawory, brzozy, olchy i cisy. Niestety, lasy liściaste intensywnie trzebiono z wielu powodów. Przede wszystkim dlatego, że zajmowały bardziej urodzajne ziemie, które przeznaczano pod uprawy rolne; dostarczały też doskonałego surowca dla licznie zakładanych tutaj hut i smołami. W pierwszej kolejności pod topór poszły cisy; już w XVII wieku nastąpił zanik tych drzew. Drewno cisowe stanowiło niezastąpiony materiał do wyrobu luksusowych mebli. Potem wytrzebiono buki; drewna bukowego używano w hutach do produkcji żelaza i szkła, z popiołu wyrabiano potaż. 

Ogromną ilość drewna przeznaczano na cele budownictwa i na opał. Duże straty w drzewostanie wyrządzali też bartnicy i rolnicy wypasający tu bydło i trzodę chlewną. Również wypalanie łąk śródleśnych i wrzosowisk stanowiło zagrożenie dla życia lasów. Na miejsce drzew liściastych wchodziły gatunki iglaste. W drugiej połowie XIX wieku na skalę masową wprowadzono w Prusach do upraw leśnych świerk. Gatunek ten, sadzony na lepszych glebach, dawał duży przyrost masy drzewnej. Gatunek ten, sadzony na lepszych glebach, dawał duży przyrost masy drzewnej. Lasy sosnowe i mieszane są doskonałym siedliskiem rozwoju licznych gatunków grzybów jadalnych (kurka, rydz, maślak, borowik, kożlarz, zielonka). Lasy starsze są ubogie w grzyby, ale rekompensatę stanowi duża ilość czarnych jagód, chętnie zbieranych w okresie letnim przez okoliczną ludność i wczasowiczów.

Te miejsca są idealna okazja do prowadzenia realizowanych na obozach różnorakich zajęć obozowych takich jak: gry terenowe, ogniska, zwiady, chatki, podchody, szlifowane technik harcerskich, biegi na orientację, biegi harcerskie i wiele innych.


Epizod 6. 

Gry terenowe. ‘Ranny pilot”

Fabuła gry: Nad zwartymi i dużymi borami leśnymi, fragmentem puszczy Napiwodzko-Ramuckiej, utworzonymi z lasów mieszanych pełnych świerka, modrzewia, dębów, brzóz, olch i buków, jednak z przewagą sosny lekka, przeganiana przez wiatr a jednak gęstniejąca nad brzegami rzek i jeziora mgła, odsłaniała błękitne niebo. Wilgotne zbocza moren otoczone jednak były mgła zdecydowanie gęstszą.

Wczesnym porankiem na tym tle jasnego nieba pojawia się charakterystyczna sylwetka przelatującego samolotu.

– Co oni dzisiaj tak latają? – Leon donośnym głosem przebija się przez lekki szum wiatru i śpiew ptaków.

– To samolot leśnictwa, kontrolujący stan przeciwpożarowy –jak zwykle drużynowy zna odpowiedz na wszystko.

Gra terenowa to przedsięwzięcie wyrafinowane logistyczne ale także zabiegi socjotechniczne. Dobrze jeżeli uczestnicy wykonują ‘prawdziwe’ zadania.

Po porannej mgle już nie ma śladu, późne popołudniowe słonce błyszczące w pomarszczonej tafli jeziora uspokaja. Nagle słychać odgrywany na sygnałówce – takim rodzaju trąbki – sygnał – ZBIÓRKA! Energiczne ruchy wszystkich i po chwili drużyna zbiera się na placu apelowym, tuż obok stale płonącej watry.

Dorota pracowniczka niedalekiego ośrodka wczasowego, spocona z rumianymi policzkami, głosem przerywanym na przyspieszony oddech wykrzykuje:

– W drodze powrotnej, w okolicach Waplewa w samolocie zaczęły się problemy. Silnik krztusił się i przerywał. W pewnym momencie samolot zaczął się palić i spadać ku ziemi. W ostatniej chwili z samolotu oderwał się mały punkt – znowu oddech.

– Następnie, po kilku sekundach na niebie pojawiła się czasza spadochronu. Pilot zdążył wyskoczyć w ostatniej chwili… 

Stojącą w pogotowiu cała drużyna, dziewczęta i chłopcy czekają na rozkazy i polecenia. Widać gotowość do działania. Przecież ostatnie dwa tygodnie nie tylko nurkowaliśmy ale też poznawaliśmy techniki harcerskie takie jak: udzielenie pierwszej pomocy (samarytanka), ćwiczenie poruszania się w terenie zalesionym, czujna obserwacja terenu, doskonalenie myślenia strategicznego, praca i współdziałanie w grupie, terenoznawstwo, szyfry, poznanie okolicy. 

Oczy wszystkich zwrócone są na drużynowego naradzającego się z kadrą obozu:

– Dziewczyny! – z usta instruktora dyżurnego pada donośna zapowiedź komendy.

– Do namiotów! Rozejść się! – Chwila ciszy! Niedowierzanie! 

– Jak to? Dlaczego? To chyba żart? – słychać. Jednak ‘nad opiekuństwo’ kadry obozu nie znalazło zrozumienia. Chwila rozmowy, wyjaśnień i przekonywania. Na ‘rzeczowe i uparte argumenty’ drużynowy reaguje ‘zmianą’ decyzji!

– W szeregu zbiórka!– drużyna staje w szeregu. Morale, esprit de corps oparte na dyscyplinie, poczuciu własnej godności i zaufaniu harcerza do swoich dowódców i własnego wyszkolenia jest wysokie. 

‘Bez wysokiego morale nie można osiągnąć powodzenia,

choćby plan strategiczny czy taktyczny był najlepszy. 

Wysokie morale jest perłą, o wielkiej cenie. 

Najpewniejszą drogę, do zdobycia jej jest powodzenie w bitwie’

B.L. Montgomery

W oczach skierowych na drużynowego widać ufność, ożywienie, nadzieje, podniecenie i oczekiwanie.

– Ty!, Ty , Ty, Ty – przechodząc wzdłuż szyku drużynowy, jak dowódca na filmach akcji, wyznacza zespoły do zadań.

Informacja i podział zadań. 

– Informuje, że nad naszym terenem katapultował się pilot samolotu. 

– Wasze zadanie: odnaleźć lotnika, ewentualnie udzielić pomocy i odtransportować do bazy.

– Samolot stracił zbiornik z paliwem, który mógł stać się zarzewiem pożaru. Zadaniem jest odszukanie zarzewia pożaru i zlikwidowania go. 

– Pilot podczas katapultowania mógł trafić do wody. Pilot może być w kamizelce ratunkowej. Zadaniem jest uratowanie pilota. Można wykorzystać ponton i inne środki pływające. 

– Pilot może mieć uszkodzony obojczyk zwichniętą nogę lub mieć inne obrażenia. Zadaniem jest odtransportowanego go na noszach do bazy. 

– Pilot może być w szoku. Dodatkowo może się maskować i walczyć. Zadaniem patrolu jest odnalezienie go i właściwe działania.

Patrole wyposażone w: mapy terenu, kompasy, apteczka zastępu, radiostacje CB, latarkę, zaszyfrowaną informację w kopercie z zapałem wyruszaj na wyznaczone trasy w poszukiwania pilota.

– Po chwili nogi skoczka dotknęły ziemi, czasza spadochronu opadła na trawę. Pilot mimo ran zdołał wypiąć spadochron i porzucić go w trzcinach. Pilot ma widoczne obrażenia i urazy!– emocjonalnie zeznaje ‘napotkany świadek’ 

Zasady gry: W grze biorą udział patrole oraz bezstronni obserwatorzy (doświadczeni zastępowi) – po jednym w każdym patrolu i oczywiście ‘ranny pilot’. Pilot pierwszy wyruszył w teren i skrył się w wyznaczonym obszarze lasu. Patrole otrzymują mapę z zaznaczonym terenem, na którym znajduje się ranny pilot. Zadaniem patroli jest odnalezienie rannego pilota, udzielenie mu pierwszej pomocy i dalszy transport. Wszelkie urazy oznaczono na ciele pozoranta, wiec wymagamy- ustalenia obrażeń, udzielenia pomocy i prawidłowy transportu do bazy.

Lotnik posiada CB-Radio przez które opisuje teren, roślinność, a harcerze muszą go odszukać też w ten sposób. Inny harcerz ma ochraniać pilota przed zagrożeniem. 

Patrole wyruszają po upływie godziny na ukrycie się pilota. Punkt startowy to obóz, który oddalony jest ok 7km od obszaru, na którym ukrywa się pilot. 

Wygrywa patrol, który doprowadzi pilota do bazy. Zastęp po odnaleźli pilota musi, zdiagnozować, udzielić pomocy, sporządzić nosze. Podane zadania podzielone są na specjalności zastępów i posiadanego doświadczenia harcerzy. Dodatkowo w trakcie marszu przekazywane są informacje:

– od Obrony Cywilnej radiowo otrzymujemy współrzędne geograficzne lotnika.

– lotnik ma radiostację i przez nią opowiada o terenie, roślinności. Ma uszkodzoną prawdopodobnie miednicę. 

Należy go transportować na noszach.

Bardzo wczesny poranek, nasza watra – jeden ze świadków przydzielania zadań zastępuje słońce, które będąc nisko nad horyzontem nie daje jeszcze ciepła. Powracają kolejne patrole. Zmęczeni, ale emocje nie dają spać. Siadający w kręgu ognia słyszą opowieści z innych etapów nocnych poszukiwań.

– Znaleźliśmy spadochron w trzcinach!- opowiada dowódca patrolu przeszukujący akwen wodny. Na uwagę jednego z harcerzy, że była to sama czasza (tylko takim dysponowaliśmy)pada:

– Pewno musiał się wycinać z powodu splątania – odpowiedz jest szybka i stanowcza! Nikogo nie zastanawia, ze ‘wycinanie‘ wykonano przy samej czaszy .

– Podczas marszu w lesie, musiałem uciszyć rozmowy – opowiada dowódca patrolu leśnego – krzyknąłem wiec – Cisza przecież może rzęzić – los pilota wydawał był się ‘przesądzony’.

Nałożenie wielu elementów lub specjalności (noc, latarka, duży teren, zadania, nosze, radiostacja, ‘poważność’ zadań) daje rewelacyjny efekt. Grę przeprowadziliśmy w nocy i na dużym terenie. 


Epizod 7.


1987, wakacje- klimat podzwrotnikowy śródziemnomorski.

Zadanie przygotowania i realizacji wyprawy – obozu drużyny w Grecji, zostało postawione jeszcze jesienią. Zdobywanie funduszy, organizacja środka transportu, paszporty, wizy i inne bariery administracyjne. W następnym etapie szczegółowy plan zwiedzania i nurkowań. Logistyka wyprawy dla 45 osobowej ekipy to wiele niespodziewanych zadań. Dodatkowo by podróż wielogodzinna nie była czasem zmarnowanym rozpoczęliśmy kurs brydża sportowego. Finałowy turniej rozegramy właśnie na trasie Wrocław, Budapeszt, Belgrad, Sofia, Saloniki, Ateny. Czekały nas odprawy graniczne i bliskie spotkania z celnikami Polski, Czechosłowacji, Węgier, Jugosławii, Bułgarii, Grecji. Były to emocje, doświadczenia i przygoda słabo zrozumiała przez współczesnych (Schengen). Po dwóch granicach – wypakowanie autobusu zajmowało nam już 2 minuty- zapakowanie 4’- szybko by celnicy się nie rozmyślili kończąc odprawę. Wkraczamy do Grecji. Półwysep w kształcie liścia i oblewające go morze do tego wyspy po tym morzu rozproszone. Do tego rzeki, doliny, góry…. Mijając masyw górski góry Cholomontas (1165 m n.p.m.)na południowy wschód od miasta Saloniki wkraczamy się Półwysep Chalcydycki i trzy mniejsze półwyspy w południowej części – Kasandra, Sithonia i Athos. Na terenie półwyspu Athos stanowiącego wschodni cypel Półwyspu Chalcydyckiego(ze szczytem o tej samej nazwie) od roku 1060 nie mogą przebywać kobiety. Zakaz ten nosi nazwę grecką avaton. Miedzy innymi z tego powodu odwiedziny tego miejsca odkładamy. A szkoda bo według legendy twórcą pierwszego klasztoru na Athosie był Konstantyn Wielki cesarz rzymski od 306 roku. Nasza bazę stawiamy na średnio pofałdowanej Sithonii. Dla większości uczestników był to nie tylko pierwszy wyjazd na ‘zachód’ ale też pierwsze nurkowania w ciepłych przejrzystych wodach daleko odbiegających od polskich doświadczeń. I jeszcze Delfy, Ateny, Meteory, syreni śpiew Cykad i wieczorny szum wiatru, zwiastuje nową przygodę. Chwile refleksji nad widokami zapierającymi dech w piersiach, te miejsca pamiętają panowanie starożytnych Greków, Cesarstwa Rzymskiego, Illirów, Państwa Zeta, Słowian, Bizancjum, Wenecji, Imperium Osmańskiego i Austro–Węgier… będzie o czym opowiadać po powrocie do kraj.


Epizod 7/1

Rok 1989 – klimat umiarkowany kontynentalny i suchy,

Wyprawa do Odessy, także nurkowania na Rumuńskim handlowcu M/V „Sulina”, który zatonął storpedowany przez sowiecki okręt podwodny A-03 29 maja 1942. Obok leżący wrak okrętu tegoż podwodnego zbombardowanego przez lotnictwo niemieckie.



Epizod 9.

Rok 1988- wyprawa na Zalew Fiński. Nurkowania i penetracja pancernika typu Gangut który zatonął w początkach XX wieku. Duża przygoda, tym bardziej, że nasi rosyjscy koledzy nie uznawali nurkowania bez podwodnej zdobyczy wydobytej na powierzchnię.


Epizod 10.

1989 – Zalew Wiślany i poszukiwania szczątków konwoju poruszającego się po lodzie w lutym 1944 roku, ostrzelanego przez sowieckie czołgi, które po dotarciu do wałów na wysokości Kadyn nie poprzestały na biernej obserwacji próby przeprawy. Były pewne podejrzenia, że konwój mógł przewozić Bursztynową Komnatę. Miesięczna ekspedycja odniosła sukces – uzyskaliśmy brak potwierdzenia tej tezy.


Epizod 11

Rok 1989, „Zjawą” na Gran Canarie, klimat -oceaniczno-subtropikalny

Akwen – agona – azymut – bajdewind – baksztag – busola – deklinacja magnetyczna – dryf – farwater – fordewind – GPS – hals – horyzont – kompas magnetyczny – kurs – locja – loksodroma – róża wiatrów – rumb – sekstant – światło nawigacyjne – węzeł – widnokrąg – żyrokompas. Do tego jeszcze – martwa fala – ognie świętego Elma – skala Beauforta – szkwał – stan morza. Moanowcy nawet z dużym stażem zastanawiają się na co komu ta wiedza? 

Jak Jean de Béthencourt, Normandczyk korzystający z protekcji króla Kastyli ruszamy na podbój archipelagu górzystych wysp pochodzenia wulkanicznego położonych na Oceanie Atlantyckim na północny zachód od wybrzeży Afryki. W starożytności Wyspy Kanaryjskie były znane jako Wyspy Szczęśliwe i jak się uważa były odwiedzane przez Greków i Rzymian. Na początku XIV w. zostały ponownie odkryte przez Europejczyków. W XIV i XV w. miało miejsce wiele wypraw genueńskich, francuskich, kastylijskich i portugalskich o podłożu handlowym, eksploatacyjnym i ewangelizacyjnym. Nazwa wysp pochodzi od łacińskiego słowa canis (pies), ponieważ na wyspach grasowały duże stada dzikich psów (opisywał to już Pliniusz). Nazwa ptaka „kanarek” pochodzi właśnie od nazwy archipelagu, nie zaś na odwrót. Startujemy z miasta w południowo-zachodniej Hiszpanii. Sewilla (hiszp. Sevilla) – stolica i główne miasto Andaluzji, ośrodek adm. prowincji Sevilla. Czwarte pod względem wielkości miasto Hiszpanii, połączone żeglownymi kanałami z Atlantykiem. Płyniemy jachtem nawiązującym do serii „Zjaw” (I, II, III), na których w latach 1932–1939 pierwszy Polak, Władysław Wagner, opłynął kulę ziemską. Nasza S/Y Zjawa IV – to jacht żaglowy, kecz bermudzki. Dwumasztowy (grotmaszt, bezanmaszt), o pierwszym maszcie wyższym, noszący na wszystkich masztach ożaglowanie skośne i tylnym maszcie ulokowanym w obrębie konstrukcyjnej linii wodnej. Klimat wysp jest oceaniczno-subtropikalny, z umiarkowanymi temperaturami, rzadkimi i nieregularnymi opadami, zależnymi od wyspy i jej strefy. Z powodu sztormu wprawa jednak jest przez pierwsze dni uwieziona w porcie daleko od celu. Chwytać wiatr w żagle! Wiatrem podszyty! Komuś wiatr wieje w oczy! Rozpędzić na siedem wiatrów! Wieloznaczeniowe teksty przeżywamy dosłownie. Jak Sreny (gr. Σειρήν Seirḗn) wesołe w burze i sztormy poznajemy port, jego atrakcje i żeglarzy z innych łodzi. Tym łatwiej że miasto uchodzi za stolicę andaluzyjskiego folkloru „flamenco” a Katedra Najświętszej Marii Panny w Sewilli jest największym i jednym z najwspanialszych gotyckich kościołów na świecie. 

Po kilku dniach, załoga mając już dość bezczynnego stania na cumach i zaczęła czyścic i malować okucia. Obserwujący ich miejscowi rybacy podsumowali – Pewno sztorm się kończy, bo Polacy szykują się do wyjścia w morze. Sztorm się skończył i przeciwieństwie do Syren nie ogarnia nas smutek – bo czas ładnej pogody to sygnał do rzucenia cum i podróży w kierunku Las Palmas. Dwa tysiące dwieście dziewięć mil morskiej żeglugi polskim jachtem z hiszpańskiej Sevilii rzeką Guadalkivir poprzez Kadyks do Atlantyku i dalej na Wyspy Kanaryjskie. Atlantyckie sztormy , wiatry o sile 10 w skali Beauforta, ciekawe znajomości w portach Las Palmas na Gran Canaria i w Santa Cruz na Teneryfie – plus nurkowania u wybrzeży Wysp Kanaryjskich to nasza żeglarska przygoda. Rejs kończymy po 3 tygodniach w najstarszym mieście Hiszpanii położonym w regionie Andaluzji, stolicy prowincji – Kadyksie. Mieszkańcy Kadyksu nazywani są Gaditano. Żeglarstwo uprawiane od lat na jednostkach pływających napędzanych siłą wiatru za pośrednictwem żagli – rodzaj transportu, także forma szkoleń – zarówno dla późniejszych marynarzy, oficerów i kapitanów, dla nas była szkoła charakterów jak dla tych wielu przed nami wcześniej.


Epizod 12. „Z chmur na ziemię„  🙁
1990 Resko k/Kołobrzegu, wspólna ekspedycja z Klubem Podwodnym z Woroneża.
Każde jezioro skrywa jakieś tajemnice.  Nasi nurkowi partnerzy z Woroneża zaproponowali podczas kolejnej wspólnej ekspedycji nie wiadomo czemu jezioro Resko.  Po latach dowiedzieliśmy się ze jeden z innych zatopionych w tym jeziorze samolotów typu Junkers który startował z Królewca był elementem skomplikowanej układanki na jaką składały się działania związane z poszukiwaniem Bursztynowej Komnaty.
Jezioro Resko to też sąsiadująca baza w Rogowie miejsce dla historyków i pasjonatów szczególne. Rozwój militarny okolicy Kołobrzegu nastąpił w drugiej połowie lat 30-stych. III Rzesza inwestowała szczególnie w bazy lotnicze. 16 marca 1935 roku w mieście przystąpiono do rozbudowy koszar dla piechoty i artyleria pod Kołobrzegiem budowano dwie bazy lotnicze. Pierwsza w miejscowości Bagicz. Docelowo, w Bagiczu mieścił się 1. Pułk Bombowy „Hindenburg”, a uroczystość przekazania lotniska odbyła się na Rynku w Kołobrzegu 26 kwietnia 1938 roku. A od 1936 roku lotnisko, dla wodnopłatów, zaczęło powstawać w oddalonym o kilkanaście kilometrów na zachód od Kołobrzegu Rogowie. Do tego celu wykorzystano jeziora Resko Przymorskie. Wokół jeziora powstał specjalny system śluz, pasy startowe, hangary, a także budynki i osiedle dla wojskowych. Z danych archiwalnych wynika, że co najmniej kilkanaście wodnopłatów stacjonowało na jeziorze Resko Pomorskie. Dornier Do 24 – trójsilnikowy górnopłat, o w pełni metalowej, półskorupowej konstrukcji, kryty blachą duralową – niemiecka łódź latająca wytwórni Dorniera z 1937 roku, służąca jako samolot rozpoznawczy i ratowniczy w czasie II wojny światowej. Te łodzie latające były wszechstronne, wykorzystywano je nie tylko do lotów patrolowych i ratowania zestrzelonych załóg, ale również do ewakuacji cywilów z miejsc zagrożonych oraz szybkiego transportu.  
                    Nasze działania po latach to poprzedzone typowym środowiskowym zwiadem harcerskim, który określił miejsce ‘spotkania’ obiektu z woda, uwieńczone sukcesem poszukiwania.
­-Na moich oczach wodnopłatowiec Dornier-24 tuż po starcie spadł do jeziora i zatonął, a z nim załoga i blisko 80 dzieci – opowiada płacząc, naoczny świadek tragedii sprzed wielu lat.
Temat tragedii Dornier Do-24 jest jedną z najciekawszych historii jeziora Resko. Samolot ewakuował między innymi dzieci gdy zbliżała się Armia Czerwona  najprawdopodobniej uległ awarii w wyniku ostrzału 5 marca 1945 roku. Maszyna spadła do jeziora i zatonęła. Nikogo nie udało się uratować.
Przez lata tragiczne wydarzenia owiane były tajemnicą. Na tym terenie stacjonowały wojska radzieckie i nikt postronny nie miał tu wstępu. Okoliczni mieszkańcy wiedzieli jednak, że Rosjanie niejednokrotnie penetrowali  jezioro. Z pewnością nie chodziło im jednak o dzieci. Mówiło się o zatopionych niemieckich transportowcach z cennym ładunkiem.
Po kilku intensywnych dniach nurkowych w miejscach wskazywanych przez miejscowa ludność trafiamy na wrak samolotu. Z powodu  dużej ilości mułu nie jesteśmy pewni czy to DO 24 a może kolejny z zatopionych samolotów np. DO 17 –  Produkowany w zakładach Dornier Flugzeugwerke początkowo jako samolot pasażerski, jednak po odrzuceniu przez niemieckie linie lotnicze jako zbyt wąski zaadaptowany do roli bombowca. Ze względu na charakterystyczny kształt kadłuba nazywany przez załogi Bleistift (niem. ołówek). Samolotem podobno próbował ucieczki dowódca obrony Kołobrzegu, doleciał tylko do jeziora Resko zestrzelony przez atakujące wojska.

Wydobyta osłona silnika z nr ewidencyjnym pozwala jednak potwierdzić tożsamość – to DO 24. Naszych wschodnich  partnerów jednak los tego samolotu już nie interesuje. Będziemy szukać sprawdzać inne watki z listy „na tropie Bursztynowej Komnaty”, ale tego się dowiemy dopiero po latach. A tragiczny los bezimiennych 80″dzieci z jeziora Kamp” jest historią do dalszych badań i nadal zapomnianą tragedią.

Epizod 13

Bagno Nadrowskie – letnia przyrodnicza przygoda razem z grupą ornitologów niemieckich. 

Nasz cel znajduje się w odległości 8 km od Olsztynka przy drodze Olsztynek – Nadrowo – Maróz, tuż przy wsi Nadrowo. Dojście do celu z przystanku PKP w Waplewie przebiega w kierunku północno – wschodnim drogą asfaltową lub na skrót drogą leśną, tuż obok przejazdu kolejowego w kierunku na północ. Liczne siedliska herpetofauny i licznych gatunków ptaków są celem naszych tegorocznych wędrówek z grupa fascynatów przyrody z Niemiec. Teren ten jest częścią rozległej doliny, ciągnącej się z północy na południe. Przed wiekami było tutaj bezodpływowe jezioro. Obecnie teren w części wschodniej porasta trzcina, w części zachodniej – pałka, wierzby, fragmentami las. W czasach pruskich rozciągały się tu rozlegle, podmokłe łąki kośne. Koszenie traw było możliwe dzięki sieci rowów melioracyjnych oraz pracy pomp wodnych, które odprowadzały nadmiar wody. W 1923 roku przestała pracować pompa wodna i trawę koszono tylko na wzniesieniach, a wynoszono ją na noszach lub w płachtach. Z czasem na obrzeżach pojawiły się kępy brzóz. Na powierzchni 65 ha, zarządzanego w całości przez Nadleśnictwo Olsztynek, są chronione siedliska takich gadów jak: żółw błotny, padalec, zaskroniec, jaszczurka żyworodna, jaszczurka zwinka. Gromadę płazów bytujących w tym środowisku reprezentują: kumak nizinny, huczek ziemny, żaba moczarowa, traszka wodna, ropucha zwyczajna i zielona oraz inne. W wodach i na bagnach występują także ryby (lin, szczupak, i karaś) oraz przedstawiciele ślimaków (błotniarka moczarowa, żyworódka pospolita i inne). Teren jest doskonałą ostoją wielu różnych ptaków. Na otwartym lustrze wody bez trudu można zobaczyć rodziny kaczki krzyżówki, cyranki, krakwy czy płaskonosa. Na stale osiedliła się tu para łabędzia niemego. Bardziej wytrawnym obserwatorom ptaków na pewno uda się tu zobaczyć w sezonie lęgowym przedstawicieli rodziny chruścieli (bąk, bączek, wodnik, kureczka nakrapiana, zielonka). Przestrzeń „Bagna Nadworskiego” jest wspaniałym łowiskiem dla takich drapieżników, jak orzeł bielik, rybołów, błotniak stawowy, orlik krzykliwy i kania ruda. Często zalatują tu także: kukułka, żuraw, bocian biały i wiele innych mniej lub bardziej pospolitych ptaków. Fachowcy od ornitologii powiedzieli nam, że tyle ptaków co wypatrzyli w jednym dniu u siebie zaliczają w parę miesięcy. Niektóre patrole, mając odrobinę szczęścia, wypatrzyły miejscowe ssaki takie jak: łasicę, piżmaka, karczownika, mysz zaroślową, nornicę rudą. Sarny, dziki i jelenie, pojawiają się tu głównie w okresie letnim szukając wodopoju lub ochłody w zaroślach wierzb wiec czas naszej wyprawy przyrodniczej był dobrany stosownie.


Epizod 14. 

Wczesne lato – kwitnienie: bez lekarski, żyto ozime

Bitwa pod Grunwaldem (w literaturze niemieckiej pierwsza bitwa pod Tannenbergiem) – jedna z największych bitew w historii średniowiecznej Europy (pod względem liczby uczestników), stoczona na polach pod Grunwaldem 15 lipca 1410 w czasie trwania wielkiej wojny między siłami zakonu krzyżackiego wspomaganego przez rycerstwo zachodnioeuropejskie, pod dowództwem wielkiego mistrza Ulricha von Jungingena, a połączonymi siłami polskimi i litewskimi (złożonymi głównie z Polaków, Litwinów i Rusinów) wspieranymi lennikami obu tych krajów (Hospodarstwo Mołdawskie, Księstwo Mazowieckie, Księstwo Płockie, Księstwo Bełskie, Podole i litewskie lenna na Rusi) oraz najemnikami z Czech, Moraw i z państewek ze Śląska oraz uciekinierami ze Złotej Ordy i chorągwiami prywatnymi (między innymi chorągiew z Nowogrodu Wielkiego księcia Lingwena Semena), pod dowództwem króla Polski Władysława II Jagiełły. Bitwa ta zakończyła się zwycięstwem wojsk polsko-litewskich i pogromem sił krzyżackich, nie została jednak wykorzystana dla całkowitego zniszczenia zakonu.

Nasz wizyta na polach grunwaldzkich to udział w corocznym spotkaniu z okazji kolejnej rocznicy bitwy. Na te uroczystości zabieramy grupę skautów z Francji którzy w ramach międzynarodowej wymiany uczestniczyli w naszym obozie. Byliśmy też organizatorem ‘objazdu’ grupy po Polsce. Był to czas kiedy telefony komórkowe i Internet nie był powszechnym dobrem. Nasze zdolności organizacyjne i zwyczajne szczęście spowodowały jednak, że dokonana przez francuskich przyjaciół ocena możliwości drużyny przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. I tak po podróży z Krakowa podczas wizyty w sanktuarium, zespołu klasztornego Zakonu Paulinów w Częstochowie, położonego na wzgórzu Jasna Góra jednym z ważniejszych miejsc kultu maryjnego od setek lat, ‘specjalnie dla nas’ otwarto słynny Cudowny obraz Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej(łac.Imago thaumaturga Beatae Virginis Mariae Immaculatae Conceptae, in Claro Monte). Następnie obóz specjalnościowy nurkowo/skautowy nad j.Plusznym. Zlot Grunwaldzki – do grupy naszej w kolorowych skautowych mundurach podchodzi Prezydent RP i prymas Polski. Podczas ustalań dotyczących naszego udziału w roku następnym we Francji skutkuje to uwagą: 

-Nie możemy gwarantować, tym bardziej nawet obiecać, że Prezydent Republiki Francuskiej i Prymas Francji Was przyjmą. Nasze hasło ‘Rzeczy niemożliwe robimy od zaraz, na cuda czekamy. Ale tylko 5 minut!’ goście potraktowali bardzo poważnie.


Epizod 15. 

Wczesna jesień – kwitnienie: wrzos zwyczajny; dojrzewanie.

Podsumowaniem letnich działań i okazja do poznania nowych znajomych były wielokrotne udziały w Polowych Zbiórkach Harcerstwa Starszego. PZHS – ogólnopolski zlot młodzieży starszoharcerskiej, organizowany od 1982 roku. Elementami zlotów były: dyskusyjne kuźnice, poradnie harcerza orlego i harcerza Rzeczypospolitej, ogniobranie, zawody na orientację, giełdy pomysłów, gry i ćwiczenia, konkursy, otwarte ogniska oraz pełnienie służby dla środowiska. Gdy w 1999 zmieniono formułę i nazwę zbiórek, przekształcając je w Ogólnopolskie Zloty Harcerzy Starszych „Wędrownicza Watra” definitywnie odpuściliśmy uczestnictwo w tych zlotach.

Kalendarium zbiórek z naszym udziałem:

• I PZHS – 25-28 sierpnia 1982, nad jeziorem Tuczno w woj. pilskim, uczestniczyło ponad 200 zastępów ze wszystkich chorągwi ZHP

• II PZHS – 21-24 sierpnia 1983, Węgorzewo, ok. 2 tys. uczestników

• III PZHS – 26-28 sierpnia 1984, Olchowiec w Bieszczadach, ok. 4 tys. uczestników

• IV PZHS – 26-29 sierpnia 1985, Pola Grunwaldzkie, ok. 3,5 tys. uczestników

• V PZHS – 24-27 sierpnia 1986, Gdynia, ok. 7,5 tys. uczestników

• VI PZHS – 26-29 sierpnia 1987, Frombork, ok. 9 tys. uczestników

• VII PZHS – 24-28 sierpnia 1989, Przemyśl

• VIII PZHS – sierpień 1990, Stebnik k. Ustrzyk Dolnych

• XIII PZHS – sierpień 1996, Wetlina

• XIV PZHS – 23-26 sierpnia 1997, „Perkoz” k. Olsztynka

• XV PZHS – 25-28 sierpnia 1998, Jeżów Sudecki


Epizod 16. 

Lato – kwitnienie: lipa; dojrzewanie: bez lekarski, jarząb pospolity

Od samego początku istnienia drużyny wielokrotnie uczestniczyliśmy w ‘Operacji Bieszczady’. Harcerze byli w Bieszczadach od zawsze. Rozpoczęło się to w roku 1958, kiedy to w czasie Harcerskiej Akcji Letniej Młodzieży Starszej zorganizowano obozy w Bieszczadach dla ponad 3 tysięcy uczestników, głównie z chorągwi rzeszowskiej, ale też krakowskiej i warszawskiej. Pomiędzy Cisną, a Wetliną rozbiło się ponad czterdzieści obozów. Nic dziwnego, że zaowocowały one tym, że harcerze starsi postanowili zdobywać swoje doświadczenie w Bieszczadach. Od 1974 roku po dziś dzień przyjeżdża w Bieszczady parę tysięcy harcerzy. W 1974 roku podjęto przedsięwzięcie, które nazywało się „Operacja Bieszczady – 40. Choć nie brakowało w tym pustej ideologii i frazeologii, to jednak akcja ta przełamała lody pomiędzy ludnością miejscową, turystami, a harcerzami. Bywało na początku, że bramy stanic harcerskich szczelnie zamykano przed „obcymi”, ale było i na odwrót. Mimo tego młodzież sprawdzała się w trudnych warunkach bieszczadzkich i wykazywała się dużą sprawnością organizacyjną. Akcja wypaliła i nic dziwnego, że po dziesięciu latach ówczesne władze podjęły decyzje o jej przedłużeniu. I my od roku 1982 już jako drużyna lub poprzez udział funkcyjnych w szkoleniach i kursach jeździliśmy w Bieszczady by tam w dziewiczym terenie w słońcu lub strugach deszczu kontaktować się dziką przyrodą, zdobywać doświadczenia traperskie, zdobywać stopnie i sprawności. Tam szlify instruktorów harcerskich zdobywało wielu harcerzy z ‘Moany’, a Zalew Soliński też nie oparł się naszym nurkowych ciągotom.


Epizod 17

Rok 1994, Waszeta – specjalności…ależ to proste.

Harcerski system wychowawczy realizowany w ciągu prawie 100-letniej historii harcerstwa rozumiany jako jedność: zasad harcerskiego wychowania, metody i programu jest ciągle uzupełniany i wzbogacany. Stały rozwój zuchów, harcerzy, harcerzy starszych, wędrowników instruktorów dokonuje się wtedy, gdy kierując się harcerskimi zasadami, wykorzystując harcerską metodę tworzy się program pobudzający do kształtowania w sobie cech i umiejętności potrzebnych w życiu osobistym i przydatnych w społeczeństwie. Hasła „ojczyzna, nauka i cnota”, braterstwo, służba, samorealizacja! Jak je zamienić w konkret? Nasza metoda bazowała na płetwonurkowaniu jako specjalności głównej. Ale nie broniliśmy się przed innowacjami.

Harcerze – słowo pochodzi od średniowiecznych harcowników, czyli dawnych rycerzy.

Nurkowanie – przebywanie pod wodą przy wykorzystaniu odpowiedniego sprzętu lub na tzw. zatrzymanym oddechu, 

Spadochroniarstwo – sport polegający na wykonywaniu skoków spadochronowych, 

Harcerz – wiedza, odpowiedzialność, odwaga, sprawność,

Nurek – sprawność, odpowiedzialność, wiedza, odwaga,

Spadochroniarz- odwaga, sprawność, odpowiedzialność, wiedza, 

Specjalności w Harcerstwie współdziałały w kształtowaniu u młodych ludzi tych wartościowych cech. 

W drodze, na powstałe na byłym lotnisku wojskowym Lądowisko (stąd startowały samoloty, uczestniczące w nalotach na Polskę w 1939 roku)(obecnie kod ICAO: EPGR) mijamy kościół, wielokrotnie niszczony podczas wojen polsko-krzyżackich a zbudowany w XIV wieku. Gryźliny! Najpierw, około 1356 r. powstał tu młyn (osada młyńska)później Wieś. W 1517 roku wieś zapisano pod nazwą Greseling. Same Lądowisko to twarda, trawiasta nawierzchnia długość 800m, szerokość 60m (WGS–84,53°36’29N, 20°20’40E, 164 m AMSL). Wysiadając z naszego UAZ-a (UAZ – marka samochodów)widzimy nasz An-2 (ros. Ан-2, oznaczenie NATO Colt) – samolot wielozadaniowy zaprojektowany w biurze konstrukcyjnym Olega Antonowa. 

An-2 (przez polskich pilotów nazywany często Antek) był największym produkowanym seryjnie jednosilnikowym dwupłatowcem na świecie. Ze względu na niezawodność, prostą konstrukcję i obsługę, łatwość pilotażu i konstrukcję wykorzystywano go do szkolenia skoczków spadochronowych i wielu innych zadań. 

Nasi Instruktorzy od skoków(Adam i bez imienna mistrzyni polski) jeszcze raz instruują i pomagają się ubrać w … statek powietrzny, który wykorzystując opór powietrza do zmniejszenia prędkości opadania w atmosferze, pozwalający na bezpieczne wylądowanie – spadochron szkoleniowo-treningowy ST-7. Szybkie przypomnienie, nie pamiętamy co jest naprawdę ważne: czasza, linka łącząca, osłona czaszy, spadochron wyciągający, linka nośna, linka centralna (lewa strona), pokrowiec, linka centralna (prawa strona), szczeliny, uchwyt wyzwalający, worek transportowy. Pierwszy skok to dodatkowe emocje związane z procedurą i … tym nieznanym. Gotowi! Ostatni przegląd! ‘Bezimienna’ instruktorka każe by worek transportowy starannie złożyć i ‘wcisnąć’ pod spadochron zapasowy(na piersi). Na pytanie – Po co ? – Benek i my uzyskujemy zdecydowaną i prostą odpowiedz:

– Szansa, że wylądujecie kilkaset metrów od lotniska u takich neofitów jak Wy jest bardzo duża! Wiec w czym przyniesiecie ten spadochron? Ciągnąc czaszę po trawie, krzakach?

Przed samym wejściem do samolotu jeszcze jeden przegląd. Wyrzucający zwraca uwagę na lekko wystający worek transportowy u jednego ze skoczków drugiej grupy harcerzy z drużyny ‘Czerwonych Beretów”, którzy wykonują już kolejne skoki:

– Co to jest i po co?

– Moana, tak ma! – pada odpowiedź. I nagle My pełni emocji i obaw. My wykonujący swój pierwszy skok. My dla których ten rodzaj sportu powoduje przyspieszony puls i wzrost adrenaliny. To My jesteśmy autorytetami. Na nas się wzoruję! Cała nasz dziewiątka Moanowców przygotowanych do skoku nagle unosi wysoko dumie głowy i z tej wyższości popatrzy na innych. My bohaterowie tej chwili wkroczyliśmy na pokład samolotu jak Gajusz Juliusz Cezar do Rzymu (47 p.n.e.)prawie mając na ustach jego wiadomość o swym zwycięstwie w bitwie pod Zelą – Veni, vidi, vici (łac. „Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem”). Prawie jednak robi różnice, bo za chwile gdy siedząc na ławkach w samolocie, zapracował silnik, zaczęliśmy powoli i zdecydowanie poruszać się po płycie lotniska zamilkły rozmowy i mimo wszechobecnego hałasu zapanowała cisza. 

– Dobrze że mamy spadochrony – pada komentarz w związku z trzęsącym rozpędzającym się po pasie startowym samolotem.

Rozglądając się wokół przedziału ‘pasażerskiego’ potwierdza się opinia, że samolot mógł przewozić wszystko, co można było załadować przez drzwi bagażowe (do 1500kg). 

Spadochroniarstwo jest sportem młodym. W miarę zdobywania przez skoczków coraz większych umiejętności i doświadczenia doskonalono zasady w spadochroniarstwie, zwiększano stopień trudności i bezpieczeństwa. Nasza grupa robi pierwszy krok w kierunku zdobycia Harcerskiego Znaku Spadochronowego. Wzorowany na Znaku Spadochronowym Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie jest odznaką wyszkolenia spadochronowego członków ZHP. Zdobycie będzie uhonorowanie wiedzy i umiejętności technicznych harcerzy odbywających szkolenie spadochronowe, inspirowanie ich do pogłębiania znajomości historii i tradycji polskiego spadochroniarstwa oraz podnoszenia sprawności fizycznej. Wznosimy się powoli, kolejny krąg nad lotniskiem. Przez okna widać jezioro i nasze obozowisko na półwyspie wbitym w jezioro jak ostrze. Ostry podmuch wiatru wpada przez otwarte przez Wyrzucającego drzwi. Czynności Skoczka Wyrzucającego to ustalenie i kontrola miejsca zrzutu, postępowanie w czasie wyrzucania skoczków, współdziałanie z załogą statku powietrznego, postępowanie w sytuacjach awaryjnych. Wyrzucona przez drzwi obciążona wstęga pokazuje rozkład wiatrów poniżej. Słyszymy kolejny raz słowa odprawy a w niej: właściwe użycie sprzętu, możliwość utraty orientacji przestrzennej, zapoznanie z charakterystycznymi obiektami otaczającymi lotnisko (lądowisko), procedury awaryjne. Jesteśmy na 800m , przez otwarte drzwi wieje wiatr.

– Czy to normalne wysiadać ze sprawnego samolotu w locie – przez głowę przelatuje tysiące myśli. Słychać komendę – Gotowi! Linka łącząca wpięta w stalową linę ma za zadanie uwolnić spadochron wyciągający. Spadochron wyciągający (zgodnie ze swoją nazwą) przeznaczony jest do wyciągnięcia z pokrowca czaszy oraz ściągnięcia z niej osłony. Jako pierwszy (najcięższy)staję w otwartych drzwiach. Patrzę w dół na samochody wglądające jak zabawki, na ludzi mniejszych niż cukierek.

-Skok! – pada zdecydowane polecenie. – Skacz !!! – kolejny rozkaz. Skoczyłem, jestem na zewnątrz, szum wiatru, opadam 50 m na sekundę, do ziemi 16 sekund, po chwili orzeźwienie. W głowie dudni instruktarz – Jak się nie otworzy po trzech sekundach szarp zapas! – Trzy sekundy 150 m, będę 650m nad lotniskiem!

-121, 122… – liczę! Gwałtowne szarpniecie i huk wypełniającej się czaszy spadochronu. Patrzę nad głowę. Nade mną piękny, cudowny, jedyny taki, wzruszający, boski, niezapomniany widok – Jest ONA! -… w pełni wypełniona czasza spadochronu! 

– Żyję! K…..! Żyje – drę się całym głosem! Niespodziewanie zauważam, że wokół zapanowała cisza, nawet silnik oddalającego się samolotu jest ledwo słyszalny. Nagle gdzieś powyżej mnie słyszę głośny huk i po chwili.

– Żyję! K…..! Żyje – głos Kamyka dociera do mnie. Rozglądam się wokół. Widzę i słyszę innych spadochroniarzy; Liczę –1,2,3,4,5,6,7,8,? – Gdzie jest Ziółko?– (chudzieńka skakać miał ostatni). Odruchowo patrzę na płytę lotniska. Na szczęście tam też go nie ma !!! By mógł Tomek (Ziółko) ‘zmieścić’ się i wylądować na lotnisku samolot wykonuje drugi nalot! Przy otwartym spadochronie prędkość opadania zmalała do około 5 m/sek, ale ziemia powoli jednak nieustająco zbliża się do nas. Zaraz! Przecież ja to nie Chuck Norris. Więc to ja zbliżam się do niej?! Pamiętając z instruktażu by w końcowej fazie opadania ustawić się z wiatrem pociągam linkę centralną by wykonać obrót w osi pionowej, właściwie się ustawić!

– Nieee!!! Pod wiatr!- gwałtownie ściągam linkę by wykonać obrót. Ziemia niestety już jest tak blisko, że uderzam w ziemie w najmniej korzystnym momencie i układzie ciała. Bokiem do kierunku opadania. Skutkuje to typowym w takim przypadku urazem – skręceniem stawu skokowego. Wszyscy wylądowali. Części z nas w późniejszych latach ‘dorobi’ brakujące skoki do otrzymania Harcerskiego Znaku Spadochronowego, a będą i tacy którzy zasłużą na Odznakę Spadochronową Wojsk Powietrznodesantowych. Pakuję do torby transportowej ten skrawek płótna który przy innych jeszcze zabiegach logistycznych pozwolił mam przeżyć nowa przygodę i doświadczyć nowych jakże innych niż nurkowanie doznań

Tylko tam mogliśmy się czuć jak ten orzeł w locie niosący zdobyty wieniec laurowy w szponach i trzymający lilijką harcerską w dziobie. Jak w Harcerskim Znaku Spadochronowym.

Wszystko to „TOBIE OJCZYZNO”.

„Pamiętasz gdy rok temu

ustnik gryzłeś ile sił

gdy woda się mieszała z potem

a z nią razem łzy

I ona inny miała smak

Dziś jakby lepsza jest

To tylko jeden rok a jakby minął wiek”**


Epizod 18

Czynny bezposredniu udzial w akcji powodziowej 1997

     Związek Harcerstwa Polskiego                                                                        Wrocław, 18.08.1997

   Komenda Chorągwi Dolnośląskiej

     ul. Nowa 6,   50-082 Wrocław

tel. (071) 3438666, fax. (071) 724839

 

 

 

Informacja o działalności harcerzy na Dolnym Śląsku

 w ramach Alertu Naczelnika ZHP „Nieść chętną pomoc”

na przełomie lipca i sierpnia 1997 roku

 

 

         W Komendzie Chorągwi Dolnośląskiej Związku Harcerstwa Polskiego powołany został Sztab, w składzie:

        

         hm   Romuald Hłobaż

          hm   Dorota Kołakowska

          phm Małgorzata Prządka

          hm   Piotr Dobrowolski

          hm   Jerzy Chraczyński

          hm   Krzysztof Kołodziejczyk

          hm   Jacek Pietraszkiewicz

          phm  Maciej Przysłup

        

        

Od dnia 9 lipca (rozkaz Naczelnika ZHP o rozpoczęciu Alertu) praca Sztabu koncentrowała się na trzech  kierunkach działania

 

I .   Udzielanie bezpośredniej pomocy

II.  Organizacja  obozów dla dzieci z zalanych terenów  w tym przedłużanie

       obozów trwających

III. Zbieranie darów i ich dystrybucja do miejsc dotkniętych powodzią.

 

ad .I.

Wrocław

 

Instruktorzy i harcerze starsi  we Wrocławiu pracowali w grupach ratowniczych  ( razem 300 osób) zorganizowani w oparciu o następujący sprzęt:

 

* 2 pontony 10 osobowe ‘Marines”

* 3 pontony 6 osobowe

* 3 pontony   4 osobowe „Gryf”

* sprzęt łączności ( 3 radiostacje bazowe, 7 radiostacji przenośnych,  telefony     

                            „Centertel” szt. 4)

* środki transportu – samochody  osobowe   3 szt., samochód  Polonez TRUCK

* sprzęt pierwszej pomocy

* 3 samochody ciężarowe we współpracy z wojskiem

 

Na terenie Wrocławia działaliśmy w następujących miejscach:

 

* od 14 lipca do 25 lipca praca 3 osób w WZPS UW

* od 15 lipca do 27 lipca praca 10 osób w magazynie na lotnisku

* od 20 lipca do 30 lipca praca 12 osób na rzecz PCK przy stacjach uzdatniania 

   wody

 

 

12 lipca

obwarowanie budynku Komendy Chorągwi

 

 

13 lipca

 

 

ilość

okolice – Komuny Paryskiej, Traugutta, Dworcowej

Kozanów

udzielanie pierwszej pomocy, ewakuacje. rozwożenie wody, żywności i środków higieny.

 

 

 

 dwa samochody ciężarowe

14 lipca

 

 

Kozanów

Szczepin

udzielanie pierwszej pomocy, ewakuacje. rozwożenie wody, żywności i środków higieny.

6 samochodów ciężarowych

 

15 lipca

 

 

Szczepin

udzielanie pierwszej pomocy, ewakuacje. rozwożenie wody, żywności i środków higieny.

6 samochodów ciężarowych

 

16 lipca

 

 

Książe Małe

Kotowice

udzielanie pierwszej pomocy, ewakuacje. rozwożenie wody, żywności i środków higieny.

3 samochody ciężarowe

 

17 lipca

 

 

Radwanice

udzielanie pierwszej pomocy, ewakuacje. rozwożenie wody, żywności i środków higieny., szczepienia ludności

2 samochody ciężarowe

 

Opatowice

udzielanie pierwszej pomocy, ewakuacje. rozwożenie wody, żywności i środków higieny.

2 samochody ciężarowe

Mokry Dwór

udzielanie pierwszej pomocy, ewakuacje. rozwożenie wody, żywności i środków higieny., szczepienia ludności

2 samochody ciężarowe

 

18 lipca

 

 

Siechnice

udzielanie pierwszej pomocy, ewakuacje. rozwożenie wody, żywności i środków higieny., szczepienia ludności

2 samochody ciężarowe

Kotowice

udzielanie pierwszej pomocy, ewakuacje. rozwożenie wody, żywności i środków higieny., szczepienia ludności

2 samochody ciężarowe

 

19 lipca

 

 

Wołów ,Wińsko

Siechnice

 

zrzuty żywności ze śmigłowców

akcja pontonowa  – dotsrczanie żywności wody

4 loty

20 lipca

 

 

Leśnica, Ratyń , Jerzmanowo

 

ewakuacje ludności, dyżur ratowniczy  (Ratownik 2 WIOC)

 

21 lipca

 

 

Leśnica , Stabłowice

ewakuacje ludności, dyżur ratowniczy  (Ratownik 2 WIOC)

 

 

od 22 lipca

do 27 lipca

stała praca  17 harcerzy w Komitecie Przeciwpowodziowym Zacisze

 

praca  na wałach przeciwpowodziowych

 

 

 

 

Siechnice

dowóz żywności

8 samochodów ciężarowych

Opatowice

dowóz żywności

1 samochód ciężarowy

 

29 lipiec

 

 

Siechnice

dowóz srodków higieny, ubrań itp.

 

 

        

Choragwiany Sztab Alertu  Przeciwpowodziowego  współpracował:

 

* z Wojewódzkim Zespołem Pomocy Społecznej w zakresie  dystubycji da

   rów

* z Wojewódzkim Inspektoratem Obrony Cywilnej w zakresie koordynacji

   działań ratowniczych

* z Kuratorium Oświaty w zakresie  wypoczynku

* z Komendą  Rejonową Staży Pożarnej

 

* z Miejskim Sztabem Przeciwpowodziowymw koordynacji   udzielania

   pomocy.

 

woj. wałbrzyskie

 

W KH Świdnica z powodu powodzi nie został pzredłużony żaden obóz, natomiast ze względu na duże straty jakie ponieśli rodzice dzieci Gminy Świdnica zrezygnowano z organizacji obozu wędrownego w Karkonoszach. Przyjęto także dzieci powodzian na obóz hufca ( III turnus 26.07-08.08.97 r ).

Komenda Hufca przeprowadziła zbiórkę pieniędzy „Pomoc powodzianom” i z uzykanej kwoty kupiono wodę mineralną i dostarczono ją do Wrocławia.

Harcerze z Gminy Świdnica jako Harcerska Grupa Interwencyjna pracowała przy zabezpieczeniu wałów powodziowych we wsi Bystrzyca Dolna i usuwaniu skutków powodzi we wsi Burkatów i Pszenno. Dostarczano dary do gminnych komitetów przeciwpowodziowych. Pomagali w Kłodzku i we Wrocławiu.

 

Komenda Hufca Bystrzyca Kłodzka przyjęła w swoich pomieszczeniach harcerzy z Namysłowa, którzy zostali ewakuowani z obozu w Wyszkach.

Harcerze pomagali przy ewakuacji ludzi z miejsc zalanych i zagrożonych powodzią, wraz ze Strażą Graniczną  patrolowali wysiedlone osiedla, szukali zaginionych osób i rozłączone rodziny podczas ewakuacji. Pomagali przy rozwożeniu darów dla powodzian. Zorganizowano obóz dla dzieci powodzian w Międzywodziu.Przyjęto dzieci z Gmin Bystzryca Kł. i Międzylesie.

Grupa Interwencyjna Hufca Bystrzyca pomagała także we Wrocławiu.

 

 

W Hufcu Wałbrzych zorganizowano centralny magazyn darów dla powodzian.

 

 

 

 

 

Zestawienie

 

 kosztów związanych z realizacją zadań ochrony przeciwpowdziowej

 

Telefony  TP S.A.

szt.2

1000

Telefony  komórkowe

szt 4

1200

Noclegi i kąpiel grup ratowniczych

OSW Sobótka

15os * 5 zł *12 dni =

900zł

Paliwo

 

400

Materiały

zakup  części do radii- anten, kabli itp„koguta”, rekawice, baterie  itp

950zł

Naprawy

KCH naprawa zalanego alterantora

KH Wrocław Fabryczna – naprawa zawieszenia , wymiana opony

150

 

840

Zniszczony i uszkodzony sprzęt

uszkodzenia pontonu  (naprawa kilu, wulkanizacja ),

koła ratownicze 2 szt., kapok 4 szt.,

wiosła 7 szt..,

ubranie deszczowe  4 pl., akumulator do radia 1szt,   ponton 2 osobowy – zniszczony.

 

2120

 

Zestawienie strat (wstępnie)

 

Komenda Chorągwi

Zalana Harcówka  i pomieszczenia piwniczne

9000zł

Komenda Hufca Wrocław I

Zalany magazyn Hufca – sprzęt

Zalany magazyn Hufca – remont

Zalany ośrodek wodny „Zatoka”

Zalany ośrodek wodny „Stanica”

21000zł

25000zł

50000zł

18000zł

Komenda Hufca

Wrocław IV

Zalany ośrodek wodny „Rancho”

50000zł

Komenda Hufca

Zalane pomieszczenia Hufca Złotoryja

10000zł

 

 

 

Pełne zestawienie  strat zostanie przedstawione w terminie późniejszym.

 

ad 2.

 

Przedłużono n.w. placówki wypoczynku

* KH Wrocław Stare-Miasto,

         kolonia zuchowa w Wilczu woj. zielonogórskie

         przedłużono od 14.07 do18.07 tj. o 5 dni

         ilość osób – 60

*KH Wrocław Stare-Miasto

         obóz harcerski w Krzeczkowie woj. zielonogórskie,

         przedłużono od 23.07 do 27.07 tj. o 5 dni

         ilość osób – 80

* KH Wrocław Stare-Miasto

         obóz harcerski w Jodłowie woj. zielonogórskie,

         przedłużono od 20.07 do 22.07 tj. o 3 dni

         ilość osób – 70

* KH Wrocław Stare-Miasto

         obóz harcerski w Siemianach woj. olsztyńskie

         przedłużono od 22.07 do 25.07 tj. 4 dni

         ilość osób – 50

* KH Kąty Wrocławskie

         obóz harcerski w Jastrzębiej Górze

         przyjęto dzieci ze Św.Katarzyny od 15.07 do 20.07 tj. 7 dni

         ilość osób – 25

* KH Wrocław Stare-Miasto

         obóz harcerski w Waszecie k/o Olsztynka

         przedłużono od 18.07 do 02.08 tj. 4 dni

         ilość osób – 10

 

W ramach pomocy dzieciom powodzian zorganizowano 19 obozów, nad morzem i w Białostockim, przy współpracy z innymi Komendami Chorągwi ZHP.

Uczestnicy zostali wyposażeni w niezbędne artykuły: odzież, śpiwory, koce, środki czystości. Skorzystało z nich około 2500 dzieci i młodzieży niezrzeszonej.

1 sierpnia rozpoczęła się ogłoszona przez Naczelnika ZHP „Akcja Zeszyt”, podczas której zbierane są artykuły szkolne i pieniądze. Przeznaczone zostaną z dniem 1 września dla dzieci powodzian na wyprawki szkolne.

 

ad 3.

 

W IX LO przy ul. Piotra Skargi  zorganizowano magazyn darów dostarczanych  przez jednostki harcerskie z całej Polski

Poniżej podajemy  dane transportów:

 

p

skąd transport

ilość darów

1.    

Syców

3 samochody dostawcze

2.    

Warszawa

tir

3.    

Białystok

Jelcz

4.    

Kielce

2 stary, 2 samochody dostawcze

5.    

Poznań

Star

6.    

Rawa Mazowiecka

1 samochód

7.    

Radom

3 Stary

8.    

Kielce

1 samochód dostawczy

9.    

Świdnica

Wolkswagen transporter

10. 

Poznań

Bus

11. 

Rawa Mazowiecka

Star

12. 

Grójec

Star

13. 

Łódź

Autokar

14. 

Kołobrzeg

star z naczepą

15. 

Poznań

Bus

16. 

Olecko

Mercedes benz

17. 

Łódź

Star, 3 duże busy

 

         Wszystkie zgromadzone przez nas środki rozdysponowane zostały między ludzi potrzebujących. Byli to między innymi:

 

– Rada Osiedla Swojczyce-Strachocin-Wojnów;

– Osiedle Kowale;

– Internat Technikum Żeglugi Śródlądowej, gdzie zakwaterowani zostali ludzie ewakuowani z osiedla Kowale;

– Dom Małego Dziecka, ewakuowany ze swojej siedziby do Domu Studenckiego „Dwudziestolatka”;

– Dom Pomocy Społecznej;

– Schroniska dla ludzi bezdomnych, gdzie znaleźli schronienie powodzianie;

– osiedla na obrzeżach Wrocławia i wioski w jego pobliżu bezpośrednio dotknięte klęską powodzi, (m.i.n. Radwanice ,Kotowice, Siechnice, Kowale, Zachowice )

– obozy organizowane dla dzieci powodzian (ok. 300 osób);

– indywidualne osoby zgłaszające bezpośrednio u nas swoje potrzeby;

– schronisko dla zwierząt;

– hufcowe bazy obozowe.

                                                      Nadmieniam  że, harcerze z Chorągwi Dolnośląskiej – grupa ratowników z Harcerskiego Klubu Podwodnego „Moana” podjęła działania ratownicze  od dnia  10 lipca w Opolu wystawiając dwa potony  10 osobowe z silnikami i obsługą i podejmując działania już w momencie  nadejścia  fali  powodziowej .

  

                                                                            hm Romuald Hłobaż

Epizod 19 – post scriptum, po latach.

W roku 2001 Moana na wniosek Rady Drużyny została decyzja Komendanta Hufca hm Krzysztofa Kołodziejczyka rozwiązana. Ludzie jak w słynnych wtedy piosenkach rozjechali się po Polsce, po Europie, po świecie.

Niektórzy zaprzyjaźnieni z Moaną, nurkową przygodę kontynuowali nawet do poziomu instruktorskiego. Oto przygoda kilku z nich.

Dawno temu na Hvarze!

„Uczyć kogoś jest równoznaczne z podwójnym uczeniem siebie samego”

Joseph Joubert

Przede mną coś na kształt drogi. Jedna z tras do celu, biegnie urozmaiconą stromymi ścianami i przepaściami asfaltową, nazwijmy to, ścieżką. Zupełnie nieostrożnie wybrałem tę starą drogę, ale zawrócić nie ma już jak – za wąsko! Wyspa jest znana z niebezpiecznych i krętych dróg. Lawendowe pola dominują w miejscach zieleni, a u podnóża stromych ścian skrzy się lazurowy błękit morza. Gdyby nie plan podróży, można by zatrzymać się, usiąść, odetchnąć odurzającą wprost kombinacją zapachów morza, winorośli, rozmarynu, lawendy i zniwelować zmęczenie. Szukając drogi na wybrzeże do najbardziej urokliwej miejscowości na wyspie, wkroczyłem w inny świat. Mijam opuszczone wsie, sady oliwne, osiołki pasące się na poboczu.

Jestem na miejscu. Miejscowość Hvar na wyspie o tej samej nazwie – wg niektórych Perła Adriatyku – wita mnie przygrzewającym tu prawie zawsze słońcem. Rześka natomiast bryza, nawet po całonocnej podróży, nastawia optymistycznie i pobudza do życia. Przysiadam na murku hvarskiego rynku. Chwila zadumy, patrzę na wygładzony kamienny bruk, którego niektóre fragmenty mogą pamiętać Greków (od 385 r. p.n.e.), Illiryjczyków (od 384 r. p.n.e.) czy Rzymian (do VII w.). To też refleksja i wspomnienie o greckich i rzymskich pisarzach, poetach i bohaterach ich tekstów. Kto wie, który z nich stawiał tu (lub niedaleko) swoje stopy i jaki tekst ma tu swoje korzenie.

Zespół w wyniku wybrania rożnych form transportu zbiera się powoli. Grupa samochodowa, znaczy ja i sprzęt, jest najwcześniej. Pozostali, z racji prywatnego transportu lotniczego i braku możliwości lądowania na Hvarskim lotnisku, przystosowanym tylko do bardzo małych samolotów, muszą lądować w Splicie. Transfer do portu, prom i dalej dojazd ze Starego Gradu do Hvaru powoduje, że wyprawa zamiast w południe kończy się późno-popołudniowym zakwaterowaniem. Usytuowany bezpośrednio na przystani miasta Hvar, Hotel Adriana, z którego roztacza się przepiękny widok na katedrę, plac i zatokę, będzie miejscem relaksu i odpoczynku. Znajdziemy w nim wielopoziomowy taras ogrodowy, parkiet do tańca oraz oferującą przysmaki kuchni śródziemnomorskiej restaurację. Wieczór zwieńcza kolacja w restauracji Val Marina, serwującej dania z lokalnych ryb i owoców morza, do których podawane są doskonałe, krajowe wina. W planach był jeszcze spokojny spacer po Hvarskim Rynku, jednak postanowiliśmy jeszcze wstąpić na lampkę wina do muzycznego baru Carpe Diem. Moja próba rozmowy o dniach następnych wyraźnie trafia na opór! Atmosfera Carpe diem (łac. dosłownie – „chwytaj (skub) dzień”) oraz kolejne lampki wina nie sprzyjają planowaniu.

– „Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie…” – cytując Horacego (Pieśni:1,11,8), Leszek wyraźnie wciągnął się w ten dalmacki klimat grecko-rzymskiej historii.

-„Guid sit futurum cras, fuge quaerere” – dominujący nad muzyką głos Piotra, szefa bazy, który nagle nie wiadomo skąd pojawił się za naszymi placami podejmuje hellenistyczny problem szczęścia i przyjemności.

– Tak! „Nie pytaj o to, co przyniesie jutro”– Leszek wyraźnie zaskoczony powtarza zacytowane przez Piotra przemyślenia Horacego (Pieśni:1,9,13) Odwołując się do epikureizmu, w którym teraźniejszość jest ważniejsza od przyszłości, wieczór kończymy jednak przed północą. Drogi powrotnej nie zdominowały jednak takie podstawowe zagadnienia filozoficzne jak szczęście i przyjemności tylko ustalanie z Leszkiem i Piotrem spraw logistycznych dnia już dzisiejszego.

-„Nie pytaj o to, co przyniesie jutro” – jak mantrę powtarza pod nosem idący obok nas Remek. Mantra (w buddyzmie i hinduizmie) to formuła, werset lub sylaba, będąca elementem praktyki duchowej. Czyżby zatem jej powtarzanie miało mu pomóc w opanowaniu umysłu, zaktywizowaniu określonej energii, uspokojeniu i oczyszczeniu? Szczególnie, że istotną sprawą jest bezpośredni przekaz z ust wykwalifikowanego nauczyciela (guru), gdyż tylko wtedy mantra uzyskuje właściwą moc.

Mój poranny jogging, czyli wykonywany w wolnym tempie trucht, którego celem jest poprawa sprawności i wydolności fizycznej bez nadmiernego stresu związanego z wysiłkiem, u kursantów występuje w odmianie zwanejkolarstwem (od 1896 roku dyscypliny olimpijskiej). Docierają oni do Bazy Nurkowej wypożyczonymi rowerami. Poranny wyścig przez puste o tej porze promenady jest już powodem komentarzy i tłumaczeń dlaczego ktoś tej rywalizacji nie wygrał! Ambicja i rywalizacja jest ważnym elementem podnoszącym jakość szkolenia, a sprawność fizyczna czynnikiem podnoszącym bezpieczeństwo. Czy i tym razem tak się stanie?

Kontynuujemy rozpoczęty jeszcze we Wrocławiu kurs nurkowania technicznego oraz kurs instruktorów głębokiego nurkowania technicznego. Zapowiada się ciekawy i pracowity tydzień. Dla Remka i Benka będzie to wkroczenie pewnym krokiem w nowy rodzaj nurkowania – głębokie nurkowanie techniczne, a dla Leszka staż instruktorski i zakończenie kursu instruktora tec diving.

Zaczynamy od wykładu o sprzęcie i konfiguracji tegoż (sprzętu). Plan na dzisiaj obejmuje analizę gazów i prawidłowe oznaczanie butli, planowanie zużycia gazów, CNS/OTU i absorpcję gazów obojętnych, zamianę i izolację niesprawnego automatu najpierw na głębokości 10m a następnie 20m, scenariusz braku gazu z użyciem długiego węża automatu na głębokości 18m lub mniej, akcję ratownicza nurka z zatruciem tlenowym CNS, nawigację podwodną właściwą do realizacji założonego celu nurkowego, użycie boi i kołowrotka. Większość zajęć będzie prowadził Leszek. Moja rola ograniczy się do oceny prezentacji celów zajęć, prawidłowego określenia znaczenia zajęć, zaprezentowania zwięzłych instrukcji, omówienia zasad bezpieczeństwa, osiągnięcia i sprawdzenia celów, rozpoznania i skorygowania problemów, zorganizowania kontroli przez instruktora itd. etc. Sprawdzę także czy prawidłowo zostanie przeprowadzone pierwsze wejście do wody, sprawdzenie sprzętu i konfiguracji oraz wykonanie założonych ćwiczeń.

Po zajęciach jest czas na spokojny posiłek. Nieopatrznie zarzucony temat motywacji w nurkowaniu prowadzi do zagorzałej dyskusji. Pomimo wyraźnego podziału ról podczas kursu na relacje koleżeńskie i przyjacielskie zauważam, że argument instruktorski „bo tak jest” nie będzie tu miał praktycznego zastosowania. Być może najważniejszą odpowiedzialnością jaka spoczywa na instruktorze jest profesjonalne ułatwianie początkowego etapu styczności studentów z danym rodzajem nurkowania. Instruktor musi przekazać wiedzę logicznie i jasno, a następnie umożliwić studentowi uczenie się poprzez ćwiczenia. W dalszej kolejności ocenić musi umiejętności w odniesieniu do standardów. Zrozumienie i zaakceptowanie skutecznych metod nauczania jest elementem sukcesu. Remek z Benkiem w ramach nauki samodzielnej dostają do rozwiązania zestaw testów z wiedzy nurkowej. Będzie to doskonały element porządkujący wiedzę po odbytych już wykładach i pokazujący ewentualne braki.

Popołudnie przeznaczamy z Leszkiem na zajęcia Warsztatu Instruktorskiego – temat: Najważniejsze Tezy Uczenia i Nauczania oraz plan zajęć kursantów uwzgledniający:

1.Dobry klimat wspierający proces uczenia się – entuzjazm, profesjonalizm.

2.Nauczanie – cel, plan.

3.To co jest zrozumiałe lepiej i łatwiej się zapamiętuje. – informacje prawidłowe i bezpieczne. 4.Powtórzenia są zasadne tylko wtedy, gdy kursanci tego potrzebują – oceń możliwości studenta. 5.Ćwiczenia bez zrozumienia celu nie mają sensu – wartości.

6.Uczenie się powinno prowadzić do zrozumienia i wyrobienia opinii – ocenianie.

7.Zachowanie zgodne z celem edukacyjnym powinno być wspierane. – pozytywne wzmocnienie. 8.Zachowanie, które pozwala unikać błędów – ocena i pozytywne wzmocnienie.

9.Natychmiastowa informacja zwrotna – feedback czyli sprzężenie zwrotne (instruktor nie pozwala na kontynuowanie źle wykonywanego ćwiczenia, niemniej jednak kursant posiada prawo do skorygowania własnego błędu) – nadzór bezpośredni!

Na koniec jeszcze „szybkie” wprowadzenie w nowy podręcznik instruktora nurkowania technicznego. Podręcznik określa procedury, których musi być świadomy każdy instruktor jeżeli przeprowadza jakikolwiek program szkoleniowy. Wzmacnia podstawy filozofii nauczania i ułatwia szkolenie dając schemat, wzorce, przykłady i analogie. Tematy zajęć do przygotowania jeszcze z kursem z zakresu teorii: RGBM, fizyka, fizjologia i medyczne aspekty nurkowania dekompresyjnego. Przypomnienie podstawowych zasad wykładu:

-Powiedz im, o czym masz zamiar mówić (wstęp).

-Powiedz im (treść).

-Potem powiedz im, co im powiedziałeś (podsumowanie).

Na kolację mieliśmy się spotkać w pizzerii Mama Leona, ale wśród grupy znalazły się jednak niespokojne duchy, które w poszukiwaniu doznań kulinarnych wyciągnęły nas na dalekie od Bazy miejsca ze wspaniałymi daniami z owoców morza, takimi jak sałatka z ośmiornicy czy mule w białym winie. Ja jednak decyduję się na dalmatyński przysmak – Pljeskavica. Sezon grillowy czas rozpocząć, tak więc grillowany mielony kotlet będziestosownym zamiennikiem dla śródziemnomorskiej diety. Do tego smakujące nie tylko tu chorwackie wino z lokalnej winiarni Plančić. Kolejne dni. Nurkowanie szkoleniowe, 45m – wrak – poręczowanie. Ważnym elementem szkolenia nurków tech jest radzenie sobie i właściwe wykorzystanie posiadanego wyposażenia. Nasz kołowrotek ma być jak nić mitologicznej Ariadny, która Tezeuszowi chodzącemu po Labiryncie pomogła znaleźć drogę. Plan nurkowania obejmuje odnalezienie i wyprowadzenie nurka z wraku, posługując się linką z kołowrotka, znacznikami z ćwiczeń jaskiniowych – wszystko w zaciemnionej masce. Dla bezpieczeństwa ćwiczenie odbędzie się po pokładzie wraku. Różnica miedzy możliwym, a niemożliwym jest miarą naszej determinacji. Leszek staje na wysokości zdania.

Staranna odprawa a w niej:

• wytłumaczenie czynności – krótki opis jak wyglądać będą ćwiczenia

• zademonstrowanie czynności – pokaz podkreślający kluczowe elementy ćwiczeń

• nadzór i sposób korygowania błędów kursanta

Na koniec sposób oceny, specyficzne znaki, bezpieczeństwo. Wieczorny wykład zaliczeniowy z teorii dotyczy wyboru modelu dekompresji na przykładzie RGBM. Model ten uwzględnia absorpcję i uwalnianie azotu podczas nurkowania, przerwy na powierzchni i nurkowania powtórzeniowe. Reduced Gradient Bubble Model jest zaawansowanym nowoczesnym algorytmem dekompresyjnym, uwzględniającym zarówno gaz rozpuszczony i gaz w formie pęcherzyków na wszystkich etapach ich rozwoju w tkankach i krwi nurka. Lekcja była dobrze zorganizowana i zaprezentowana w logicznym ciągu, prezentowane informacje były prawidłowe i bezpieczne, efektywnie wykorzystano pomoce naukowe, instruktor zaangażował studentów, skupiał ich uwagę i panował nad klasą, zadany czas wykładu został wykorzystany efektywnie do osiągnięcia celów, wykład był prezentowany entuzjastycznie, zaproponowano kontynuację edukacji, użyta terminologia była całkowicie prawidłowa, prezentacja była profesjonalna i płynna z właściwą strukturą wykładu.

Nurkowanie dekompresyjne, ściana na północ od Hvaru. Planowane przystanki deko od 12m. Nurkowanie przebiegło prawidłowo, udany nurek. Przed nami jednak jeszcze kluczowy element – przystanki deko. Zbliżając się do 15m prowadzący umówionym znakiem zarządza „strzelanie” boi. Wypuszczenie boi na powierzchnię ma za zadanie zaznaczyć miejsce naszego pobytu (ważne dla łodzi) a dla nurków linka od bojki jest ważnym punktem odniesienia. Obserwuję, wisząc w toni jakieś 6-7 m od prowadzącego ćwiczenia. Czujne oko Leszka koncentruje się na Remku. Niestety Benek nie czeka na zakończenie czynności, sam spina kołowrotek z boją, popełnia błąd wyciągając luźno metr, może półtora linki. Przykładając bojkę do ust nie zauważa, że wolna część linki właśnie owija się wokół manifoldu. Leszek skoncentrowany na jednym kursancie nie reaguje, a tu już napełniona boja zaczyna wynurzenie razem z kursantem. Natychmiastowa moja reakcja odnosi tylko częściowy skutek. Zwalnia prędkość wynurzania a Benek nie rozumiejąc sytuacji zaczyna „walczyć” z mu pomagającym. Zatrzymujemy się niestety dopiero na 6 m. Rozpoczynamy procedurę awaryjną na wypadek pominiętej dekompresji oraz „strzelamy” żółtą boję będącą dla „supportu” sygnałem o konieczności reakcji. Po paru minutach na 6 metrze pojawia się nurek zabezpieczający z butlą z tlenem, nie planowanym do tego nurkowania na deko-gaz. Po dotarciu na przystanek 6m Benek przełącza się na dostarczony tlen. W związku z emocjami samodzielnie „nie wpada” na pomysł podzielenia się najlepszym gazem ze mną. Ale cóż różni kursanci wielokrotnie przyzwyczaili nas instruktorów do traktowania jako niezniszczalnych Supermanów. Wszystko jednak pod kontrolą .

Na łodzi będzie czas na podsumowanie i analizę zdarzeń. Nurkowanie zakończone!

Uwagi:

– instruktor prowadzący nie zauważył i nie opanował pojawiającego się problemu.

*Zadanie pod wodą dobrze jest wykonywać pojedynczo, tak by partner miał możliwość interwencji i zapobieżenia rozwojowi problemu.

– kursant popełnił błąd przy montażu bojki (luźna linka) i zapomniał o systemie partnerskim.

*Kolejny czas na ćwiczenia i doskonalenie umiejętności. Kolejne zajęcia o systemie partnerskim i koleżeństwie.

– Działanie to odległość między marzeniem a rzeczywistością! Będziemy jeszcze musieli dużo działać, by nasze marzenie o pozytywnym ukończeniu szkolenia stało się rzeczywistością –podsumował Leszek.

Podczas wieczornej rozmowy przedyskutujemy czy elementy zarządzania ryzykiem takie jak: 1.Obowiązek opieki:

• Instruktor ma obowiązek wykorzystać wszelkie środki do ochrony studenta przed ryzykiem, jakie niesie ze sobą nurkowanie

2.Zaniedbanie:

• Ma miejsce, kiedy rozsądnie możliwy do zapobiegnięcia wypadek miał miejsce w wyniku nieprawidłowego działania lub jego braku

• Od instruktora oczekuje się, że zapobiegnie wypadkom, które były rozsądnie “do przewidzenia” zostały naruszone?

Wieczorny warsztat Instruktorski- Sposoby uczenia się-przykłady:

1.Naśladownictwo (małpowanie) 

2.Koneksjonistyczne (wg. Edward Lee Thorndike)

– uczenie się przebiega metodą prób i błędów, procesem tym rządzą następujące prawa: prawo gotowości, prawo ćwiczenia i prawo efektu.

3.Wgląd (zrozumienie istoty rzeczy)

4.Sensoryczne – odruchy warunkowe,

5.Działanie – zastosowanie wiedzy

Kolejne nurkowanie treningowe. Idealna pogoda, hvarskie słońce schowało się już w morzu żegnając nas efektownymi, wydawałoby się namacalnymi, posiadającymi kształt i wymiar refleksami światła. Przed nami 25-30 metrowy tunel przecinający cypel Kabal. To idealne miejsce do treningu z elementami sztuki przetrwania (inaczej: surwiwalu), które ma przygotować na nurkowanie w ograniczonej przestrzeni z ograniczoną widocznością. Wejście do tunelu znajduje się na głębokości 9m, bezpośrednio poniżej betonowych stopni prowadzących do małej latarni morskiej. Tunel jest schronieniem dla skorpen i czerwonych apogonów oraz stroniących od światła skorupiaków: łopaciarzy i racznic. Nocą ściany wokół cypla tętnią życiem. Langusty wychodzą ze swoich schronień, pojawiają się pomarańczowe krewetki i polujące na skorupiaki ośmiornice. W tunelu często można spotkać kongery. Zadanie dla prowadzącego kandydata na instruktora – odnaleźć tunel, poprowadzić grupę, rozwiązać problem katastrofalnej utraty gazu przez jednego z uczestników zespołu (padło na mnie), wyprowadzić grupę z tunelu. Wypływając po przeciwnej stronie cypla na głębokości 17m, płyniemy wzdłuż ściany porośniętej gorgoniami, dopływając do skupiska potężnych bloków skalnych, tworzących skomplikowany labirynt wąwozów i przesmyków… Dopiero tutaj pozwalam włączyć latarki… -„Niechaj się stanie światłość” – rzekł Bóg i polubił to, co zobaczył. Kluczowym elementem, który pozwala nam widzieć jest światło. Ozyrys, Apollo, Jahwe, – od starożytnych czasów począwszy, wszystkie religie traktowały światło jako boski dar i podkreślały jego pierwotny wpływ na każde uczucie, na każdą naszą myśl oraz na każdy uczynek. Światło było wysłannikiem nadprzyrodzonego i uznawane za zapowiedź tego, co miało nastąpić.. Dla nas było bardzo miłym i oczekiwanym elementem kończącego się nurkowania i jakże mocno go/je polubiliśmy!

Tydzień zajęć, nurkowań, ćwiczeń, wykładów, dyskusji dobiegł końca. Po natłoku wrażeń i emocji, nowych umiejętności i doświadczeń czekające do wypełnienia testy egzaminacyjne wydają się być nudną formalnością.

Przede mną decyzja czy kandydat posiada cechy instruktora takie jak życzliwość, doświadczenie, cierpliwość, odpowiedzialność, konsekwencja, profesjonalizm, przygotowanie, wiedza, umiejętności, sprawność fizyczna i umysłowa, zdrowy rozsądek, empatię, moralność / uczciwość?.

A przed Leszkiem decyzja czy szkoleni koledzy, którzy spełnili wymogi formalne kursu rozumieją także ograniczenia dotyczące ich samych, ze względu na fizjologię i specyfikę danego dnia. Czy potrafią myśleć jak nurek techniczny?!

Wieczorna degustacja win u Mario Plačića to feeria smaków win urozmaicona serem i rybkami. Do tego historie produkcji poszczególnych rodzajów czy odmian. Czerwony ‘Ivan Dolać’ z tej winiarni najbardziej przypadł nam do gustu. Jest to czerwone wino z miejscowego szczepu Dalmacji Plavac Mali. Winogrona zbierane są wyłącznie ręcznie na słonecznych stokach w południowej części wyspy. Wino o ciemnym rubinowym z refleksjami fioletowymi kolorze, charakterystycznym smaku i aromacie. Zdekantowane na 30 min przed podaniem i schłodzone do 18C, idealnie pasuje do dań z owoców morza, ryb z grilla i krabów oraz do pieczonych czerwonych mięs i dziczyzny. Znakomicie komponuje się z uroczymi widokami i wszechobecnym zapachem rozmarynu i lawendy.

‘Ivan Dolać’ oraz zaproszone koleżanki instruktorki z Bazy Nurkowej są ‘świadkiem’ podsumowania naszego szkoleniowego tygodnia. – Będziesz świetnym Instruktorem, bo nie tylko będziesz umiał tworzyć prawidłowe postawy i nawyki nurkowe u swoich studentów, oraz doskonalić ich umiejętności, ale także SKUTECZNIE przekazać im wiedzę.

-Gratuluję! – z satysfakcją zwracam się do Leszka.

– Jak chłopiec staje się mężczyzną, tak Wy z nurków staliście się bardziej dojrzałymi, bezpieczniejszymi nurkami technicznymi. Pamiętajcie jednak, że uzyskany certyfikat nie jest patentem na niezatapialność! – te słowa kieruję do Remka i Benka.

– Ach!… i uwaga na koniec ! – Dobry nurek techniczny tak jak dobry instruktor – nigdy nie kończy nauki! – Leszek nie mógł sobie darować odrobiny marketingu bezpośredniego. Zaliczeniowy punkt wykładu o kontynuacji edukacji zaliczony!

Tak dobrze rozpoczęty wieczór nie może się skończyć zbyt szybko! Drink Bar Carpe Diem wita nas swym klimatem beztroski dnia dzisiejszego. Byliśmy tu na początku. Czas na odreagowanie trudów szkolenia i kursu. Po kilku wizytach przy barze nastąpiło wyluzowanie najbardziej spiętych. Do tego tańce… nie tylko na parkiecie, również na stołach… i pod nimi. Na koniec kąpiel nago przy plaży obok klasztoru na orzeźwienie i utemperowanie rozbujałych winem i tańcem Bachusowych chuci! Te ekstatyczne misteria z bachantkami w osobach naszych koleżanek zakończyły godny Dionizosa i jego dworu wieczór.

Ponad naszymi głowami Korona Północy – konstelacja niebieska 20 widocznych gwiazd, która jak mówią mity powstała ze złotego diademu wykonanego przez Hefajstosa i podarowanego przez Dionizosa królewnie kreteńskiej Ariadnie, następnie zabranej przez niego na Olimp. W mitologii greckiej góra Olimp uważana była za siedzibę bogów, w tym najważniejszego z nich – Zeusa. Z tego miejsca bogowie mieli kierować ludzkimi losami. My, bohaterowie tego tygodnia mamy jednak wrażenie być im równi.


Cześć 2. 

Ludzie. Wzorce i charaktery.


Heraklit twierdził, że symbolem zmienności, dynamiki, powstawania i ginięcia, konfliktu i walki jest wieczny ogień, który jako błyskawica stanowi przyczynę i rozumnie kieruje całością wszechrzeczy. 

Lata 1981-2001 to taki dynamiczny czas pełen „ognia”konfliktów, walki, przemian. To też czas młodości i dorastania wielu z nas. Czas przyjaźni, miłości, przygód, spotkań czy randek. Też niestety porażek, zawodów, niespełnionych marzeń. Nie zawsze nasze wzorce, nasi bohaterowie dawały nam gotowe odpowiedzi, nie zawsze też braliśmy te podpowiedzi poważnie. 

Starając się w drużynie pielęgnować takie wartości jak braterstwo, służba i samorealizacja wnieśliśmy swój drobny wkład w wychowywanie kolejnych pokoleń Moanowców. Metodykę harcerska wzbogaciliśmy chyba o kolejne narzędzie. Harcerstwo i nurkowanie współdziałało w kształtowaniu młodych ludzi. 

Nurek – sprawność, odpowiedzialność, wiedza, odwaga

Harcerz – sprawność, odpowiedzialność, wiedza, odwaga. 

Składa się to na: Braterstwo, służba, samorealizacja!

Hasła „ojczyzna, nauka i cnota“ naj doskonalej wyrażonymi w „Odzie do młodości“ Mickiewicza łączyły młodzież dawniej nie tylko dla celów ważnych, ale i w życiu codziennym, stąd też zbierali się tak w celach naukowych, kształcących serce i ducha, jak i w chwilach, spędzanych dla rozrywki. Były one dla nich tym wzorem i celem wyrabiania charakterów, doskonalenia rozumu i serca ty trudniejszym ,że stowarzyszonych w tajemnicy, w obawie prześladowania. Mimo innych czasów wiele z tych ‘życiowych’ problemów do dziś jest obowiązujących i nie rozwiązanych. 

Pada pytanie: – Czy i dzisiaj tamte wzorce dają odpowiedzi na podstawowe pytania o przyjaźń, miłość, przyszłość, gospodarkę, sprawiedliwość?

„Mamy za mało danych, aby sformułować zwięzłą odpowiedz’- jak miał w zwyczaju mawiać superkomputer z powieści Izaaka Asimowa – spróbujmy jednak:


***tekst w redakcji***tekst w redakcji** *tekst w redakcji***tekst w redakcji***tekst w redakcji*** tekst w redakcji**********tekst w redakcji***** tekst w redakcji*****tekst w redakcji**** tekst w redakcji****tekst w redakcji*** tekst w redakcji*****tekst w redakcji**** tekst w redakcji****tekst w redakcji**** tekst w redakcji*****tekst w redakcji*** tekst w redakcji****tekst w redakcji*** tekst w redakcji****tekst w redakcji*** tekst w redakcji***** 


A wspomnienia, no cóż rożnie z nimi bywa przeważnie, nawet gdy się je sztucznie nie dmucha, nabierają z czasem kolorów!


„Harcerski i podwodny

zawiążemy razem krąg

Jest miejsce w nim dla Twoich

i dla wielu innych rąk

Jednoczy nas dziś jedna myśl

niechaj połączą dwie

Woda i my czekamy Cię” **


   Czuwaj!

Romuald Hłobaż

     harcmistrz

Wrocław, kwiecień, 2014

harcmistrz Romuald M. HłobażW ZHP od 1969 r. Harcmistrz od 1982 r , instruktor Hufca ZHP Wrocław Stare Miasto od 1975r. Pełnił funkcje: przybocznego, drużynowego, zastępca Komendanta Szczepu, zastępca Komendanta Hufca, od 1990 przewodniczący ruchu programowo metodycznego działalności podwodnej, w latach 1984-1986 instruktor wykładowca w Szkole Harcerstwa Starszego, kierownik wydziału harcerskiego Komendy Chorągwi, zastępca Komendanta Chorągwi Dolnośląskiej. Założyciel i drużynowy (1981-2001) 11 SHDP Moana. Laureat konkursu tygodnika Motywy „1 ze 100000”. Odznaczony srebrnym i złotym krzyżem’ Za zasługi dla ZHP” oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi RP, oraz medalem ‘Zasłużony dla obronności kraju”
Obecnie: – nurek zawodowy i techniczny, instruktor trener nurkowania wielu federacji, wydał ponad 1440 certyfikatów, wyszkolił ponad 60 instruktorów oraz wielu znanych polskich nurków technicznych. Wyróżniony za osiągnięcia dydaktyczno/wychowawcze państwowym odznaczeniem – Medal Komisji Edukacji Narodowej”. Odbył w swojej karierze 5000 nurkowań na akwenach całego świata, uczestniczył jako konsultant i nurek zabezpieczający w rekordzie głębokości Polski i innych ciekawych projektach nurkowych. Mając świadomość ryzyka i respekt nie zagłuszony rutyną, głębokość 100 m przekraczał kilkadziesiąt razy a jego wiedza, spokój i opanowanie, wielu pozwoliła na bezpieczny powrót z tej głębokości. Autor filmowych zdjęć specjalnych –www.filmpolski.pl. Autor książki „Dotknąć głębi’ –www.dotknacglebi.pl


*- Tytuł oryginału: Expedition „Moana” Bernard Gorski, wydawnictwo: Iskry, Rok wydania: 1966, Tłumacz: Stolarek Zbigniew, autor Bernard Górski , książka ta jest kultowa dla wszystkich płetwonurków. Jej autor Polak, mieszkający w Paryżu, jego nazwiska brzmi naprawę Górski)
** – hymn 11 SHDP „Moana”, fragmenty.

***
MOANA – hymn drużyny.
1. Na czerni srebrem błyszczy liczba
dwie jedynki w niej
naszemu mundurowi dziś
nadają nową treść.
Ta pasja w sercach naszych gra
Przygoda śmieje się
W wodzie „Moana” dobrze czuje się

Refren: Co nam tam deszcz, co nam tam chłód-
Głębiny król kusi na swój dwór
Byle by był, powietrza łyk
Podwodny świat i jego krzyk
2.Pamiętasz gdy rok temu
ustnik gryzłeś ile sił
gdy woda się mieszała z potem
a z nią razem łzy
I ona inny miała smak
Dziś jakby lepsza jest
To tylko jeden rok a jakby minął wiek

3.Harcerski i podwodny
zawiążemy razem krąg
Jest miejsce w nim dla Twoich
i dla wielu innych rąk
Jednoczy nas dziś jedna myśl
niechaj połączą dwie
Woda i my czekamy Cię.

4. Bo przyjaźń ludzka to największy 
w szarym życiu dar
Odszedłeś, ale w kręgu zawsze 
Swoje miejsce masz.
Zwyciężać siebie! – to nasz cel –
Bo znamy słowa Twe
Woda i My kochamy Cię.

(zwrotka 4 powstała po śmierci
Leszka Kruczkowskiego i jego
miała wspominać)


************************************************************
Związek Harcerstwa Polskiego
11 Starszoharcerska Drużyna Płetwonurków ‘Moana’
Im. phm Leszka Kruczkowskiego

<Nie pełny rys historyczny>
Za data powstania 11 SHDP „Moana” (skrót ’11’) przyjęło się uznawać 11.11.1981 r. Powołanie do życia pierwszych trzech zastępów nastąpiło na pierwszym 'ważnym’ wyjeździe drużyny do Szwajcarki w dniu 02.05.1982r. Założycielami drużyny byli:
1.R.Hłobaz – drużynowy 
2.Piotr Brąkowski – przyboczny 
3.Joanna Garbaciak 
4.Dariusz Diduła 
5.Beata Cieslik 
6.Ewa Boniarczyk 
7.Beata Fraczek 
8.Dorota Łomecka 
9.Robert Hudziak
10. Bogusław Ogrodnik
11.Dorota Tomczak
Pierwszymi zastępami, które powołano do życia w Szwajcarce były: 
1.’Zaby’ – zastępowa B.Cieslik 
2.’Stańczyk’ zastępowa Joanny Garbaciak 
3.’Hudrus’ – zastępowy W.Dufrat 
Pierwszy obóz drużyny odbył sie w sierpniu 1982 r w Perkozie. Na obozie drużyny przyjęty do niej został późniejszy bohater drużyny dh Leszek Kruczkowski. Z obozu w Perkozie cała drużyna wyjechała na I PZHS, który odbył sie w Tucznie (woj.Pilskie). W 1983 r ’11’ miała wspólny obóz na Plusznym – zatoka 'Moany” z 38DCzB i drużyną żeglarzy. Tam tez powstał hymn – piosenka drużyny, której twórcami byli Mariusz Tuła, W.Dufrat, konsultantem i krytykiem był dh Zbigniew Warzyński. W tym samym roku odbył sie ślub R,Hłobaż z dh Joanna Garbaciak. 
Miejscami gdzie dotychczas odbywały sie obozy(w Polsce) to ; Bytów, j Resko, Frombork, Czarna(Bieszczady- cześć drużyny w 1982r). 
Zimowisko odbyło się 'chyba’ jedno – Brenna 1983, Perkoz 1985- część drużyny. 
Miejsca gdzie obyły się sie obozy drużyny za granicą; Grecja – 2 razy, Francja, Niemcy, ZSRR-zalew Fiński, Odessa. Miejsca gdzie członkowie drużyny reprezentowali ją: Kuba- Paweł Ciesielski, Wyspy Kanaryjskie- Zbigniew Warzynski, Ania Paszkiewicz, ZSRR Moskwa – Waldemar Dufrat, R Hłobaż
phm Leszek Kruczkowski przyboczny(zastępca drużynowego) – imię którego nosiła drużyna zginął na jazie w Rędzinie (Wrocław) 09.12.1987 r. Pochowany jest w Boguszycach k.Olesnicy. Nagrobek i napis na nim zaprojektowała dh Ania Paszkiewicz. 
‘Pan czyni wszystko, co zechce,
na niebie i na ziemi, 
W morzach i we wszystkich głębinach’. 
Stary Testament, Psalm 135
Sprzęt na pierwsze obozy drużyny pożyczyliśmy od studenckiego Klubu Nurkowego 'PIRANIA”. Pierwszym szefem szkolenia płetwonurkowego był dh Ludwik Izraelowicz. Pierwszy sprzęt drużyna zakupiła 1 1983 r w Łodzi były to 4 zestawy dwubutlowe z automatami Łukasik tzw 'zardzewiała śmierć”. Pierwszym samochodem drużyny był UAZ. 
’Sposób’ przyjmowania do drużyny został zapoczątkowany w 1983 roku w Perkozie podczas obozu. Twórcami tego(wielokrotnie modernizowanego) sposobu byli: J.Garbaciak , Cieslik, Dufrat, Tuła i inni. 
W roku 2001 na wniosek Rady Drużyny drużyna została rozkazem komendanta Hufca Krzysztofa Kołodziejczyka rozwiązana

*************************************************************

author-avatar

Więcej o Romek Hłobaż

instruktor nurkowania rekreacyjnego oraz technicznego wielu federacji. Wydał ponad 2000 certyfikatów, wyszkolił 59 instruktorów oraz wielu znanych polskich nurków technicznych. Wyróżniony za osiągnięcia dydaktyczno-wychowawcze państwowym odznaczeniem - Medal Komisji Edukacji Narodowej" Odbył w swojej karierze ponad 5000 nurkowań na akwenach całego świata. Uczestniczył jako konsultant i nurek zabezpieczający w rekordzie głębokości Polski i innych ciekawych projektach nurkowych. Mając świadomość ryzyka i respekt nie zagłuszony rutyną, głębokość 100 m przekroczył ponad 100 razy, a jego wiedza, spokój i opanowanie, wielu innym nurkom pozwoliła doświadczyć, co oznacza dotknąć głębi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.