Jak Alek z Edytą rozmawiał….
Rozmowa z Edytą Kamieniecką Radzin, NAUI trmiksowym nurkiem o podwodnej pasji.
Jedni wybierają góry, powietrzne przestrzenie, zwiedzanie nowych zakątków świata. Ona woli oceaniczne głębiny. Choć boi się rekinów, żyje za pan brat z delfinami i fokami. Jest nurkiem od paru lat, jednak nadal odkrywa tajemnice podwodne świata. Rozmowa z Edytą Kamieniecką Radzin – nurkiem technicznym, czyli wywiad dla tych, którzy niekoniecznie lubią stąpać twardo po ziemi i ciągle próbują dotknąć głębi…
Jak zaczęła się Twoja przygoda nurkowa? Co było impulsem do rozpoczęcia szkolenia nurkowego? Kiedy zaczęłaś „karierę” nurka i zajęłaś się nurkowaniem technicznym?
Tak naprawdę nie było żadnego impulsu, bo myśl o nurkowaniu tkwiła we mnie od zawsze, a dokładnie od chwili kiedy zobaczyłam w TV emisję „Podwodnej Odysei Kapitana Cousteau” i chciałam tak samo! Tyle, że życie przewidziało dla mnie odmienny scenariusz i myśli o głębinach musiałam odłożyć na kilka lat do lamusa. Przypadek sprawił, że wzięłam udział w szkoleniu nurkowym prowadzonym przez Akademicki Klub Nurkowy „Pirania” we Wrocławiu, gdzie zrobiłam stopnie nurkowe i rozpoczęłam swoją cotygodniową przygodę z kamieniołomami i jeziorami. Kolejnym przypadkiem albo bardziej szczęśliwym dla mnie zrządzeniem losu było poznanie Romka Hłobaża. Instruktora z ogromną wiedzą i bagażem doświadczeń, niebanalnego człowieka z nieprzeciętną mądrością nurkową. Od tej chwili zaczęła się moja edukacja, gdzie krok po kroku, nurkowanie za nurkowaniem, szkolenie za szkoleniem Romek odkrywał przede mną tajniki nurkowania technicznego.
Na czym polega satysfakcja z wykonywania nurkowań technicznych?
Nurkowanie samo w sobie daje mi niebywałą satysfakcję! Natomiast nurkowanie techniczne, kiedy mogę wykorzystywać różne mieszanki gazów, schodzić głęboko, a co za tym idzie, przekraczać pewne granice i powracać w pełnej kontroli na powierzchnię z udanie wykonanym planem, to jest dopiero satysfakcja!
Jakie projekty nurkowe z wielu, w których uczestniczyłaś, były dla Ciebie najciekawsze?
Wszystkie! Każde nurkowanie, w którym brałam udział było ekscytujące. Nawet jeśli jakieś nurkowanie zaliczyłam jako „nieudane”, bądź z powodu wystąpienia różnych czynników nie przebiegło ono zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, to i tak potrafię wykrzesać choćby cząstkę satysfakcji z takiego nurkowania dla siebie. Aczkolwiek, jednym z najbardziej wyjątkowych i szczególnych, było zejście na 134 metry. Zapamiętałam każdą ze 115 minut spędzonych wtedy pod wodą. Moje przemyślenia, uczucia, wrażenia i poczucie ogromnego respektu. Podczas tego zanurzenia zaskakiwana byłam wielokrotnie ale największe zdziwienie wywołało we mnie, jak bardzo człowiek może zmienić się w perfekcyjnie zaprogramowaną maszynę do szybkiej kalkulacji, przeliczeń i wykonywania zadań, jednocześnie nadal potrafiąc podziwiać i chłonąć bezmiar otaczającej go doskonałości. Pamiętam najpiękniejszy obraz, jakim może być widok małego nurka w objęciach żywiołu.
Czy jest coś szczególnego w nurkowaniu technicznym?
Oczywiście, że jest! Całe nurkowanie techniczne jest pełne szczegółów i szczególików :-). A tak poważnie, to przede wszystkim w nurkowaniu tec wyróżniające są możliwości, które pozwalają zawsze zejść głębiej, być dłużej czy popłynąć dalej. Nurkowanie tec ma pewne wymogi, które (tak się składa) idą w zgodzie z moim charakterem. Tutaj trzeba wciąż się szkolić, doskonalić oraz poszerzać umiejętności. I trenować. Każde nurkowanie powinno być prócz przyjemności także treningiem. Planowanie, perfekcja, dyscyplina oraz precyzja, to są wyznaczniki udanego nurkowania technicznego.
Wiedza, opanowanie, doświadczenie, odwaga, chłodny umysł są niezbędne do bezpiecznego nurkowania. Czy nurek techniczny pozwala czasem ponieść się emocjom?
W trakcie pobytu pod wodą i realizacji głębokiego zanurzenia nie ma miejsca na żadne emocje. Należy być w pełni skoncentrowanym i skupionym na wykonywanych działaniach. Poddanie się emocjom może doprowadzić do nieodwracalnych, zgubnych skutków. Oczywiście nie dzieje się tak, że nurek w chwili uzyskania certyfikatu technicznego staje się pozbawionym uczuć, skomputeryzowanym mechanizmem do zadań specjalnych. Ogłada i precyzja przychodzą z czasem. Trzeba pamiętać, że w całej mnogości sprzętu, który nurek techniczny zabiera ze sobą pod wodę, najbardziej zawodnym elementem jest on sam. Jak wspomniałam, swoboda w niepanowaniu nad własną psychiką może być zgubna. Zawsze sobie powtarzam: 70% to panowanie nad własną głową, 25% to doświadczenie a ostatnie 5% to szczęście. Jednakże zawsze zostaje niewiadomą, czy w momencie próby to wszystko spójnie zadziała. Zazwyczaj staram się aby przed nurkowaniem zadziałał w mojej głowie emocjonalny wyłącznik, który wyrobiłam u siebie w miarę wynurkowanych godzin, wykonanych planów i przeżytych awarii ;-). Tuż przed dotknięciem pierwszego z elementów sprzętu, który na siebie włożę wyłączam wszystko w głowie i jak mantrę odtwarzam jedynie kolejność zadań i plany awaryjne. Dopiero po nurkowaniu oddaję się w pełni wszelakiego rodzaju emocjom
Mówi się, że jest coś mistycznego w schodzeniu na głębokości większe niż 100 metrów. Jak Ty to czujesz?
W środowisku nurkowym istnieje coś takiego jak magia liczby 100. Wielu nurków pragnie zrobić 100-ówkę. Jest to jakby wejście w grono wtajemniczonych i to w pewien sposób definiuje i wyznacza granicę pomiędzy 100 metrów a więcej. Prawdą jest, iż głębsze nurkowania wymagają więcej dosłownie wszystkiego. Sprzętu, ludzi, logistyki, doświadczenia itp. Sprostanie temu wszystkiemu, osiągnięcie celu i szczęśliwy powrót to jest właśnie cały mistycyzm głębokich nurkowań. Natomiast wielkim zaszczytem oraz nagrodą jest pobyt i ulotne chwile w głębi.
Masz wyrobione oczekiwania wobec sprzętu nurkowego. Czym kierujesz się przy doborze sprzętu na nurkowania techniczne?
Mam jedno oczekiwanie – niezawodność, ale to jest jedynie moje pobożne życzenie :-). Pewnie, że chciałabym aby sprzęt, którego używam zawsze działał i nigdy się nie psuł, ale nie ma takiej możliwości przy głębokich zejściach. I tak przykładowo, kiedy nurkowałam rekreacyjnie jedynymi incydentami były drobne usterki. Inaczej to wygląda przy wysokich ciśnieniach. Usterki zmieniły się poważne awarie, które aczkolwiek bardzo niechciane – zdarzają się. Używam sprzętu naprawdę dobrej klasy, szczególny nacisk kładę na automaty, zarówno główne jak i do butli bocznych. W doborze sprzętu kieruję się jego wielokrotnym sprawdzeniem i przetestowaniem, nowinki nie robią na mnie wrażenia. Jeśli wiem, że na jakimś sprzęcie zrealizowano wiele udanych projektów bądź ja sama wykonałam kilka sprawdzonych zejść, to taki sprzęt jest moim faworytem.
Istotnym elementem bezpiecznego nurkowania jest zespół. Czym kierujesz się przy planowaniu grupy nurkowej.
Najistotniejsza jest dla mnie szczerość i umiejętność oceny własnych możliwości u osób, które mi towarzyszą podczas nurkowania. Mam zwyczaj mówienia swoim partnerom o popełnionych przez siebie błędach, słabszych punktach czy moich reakcjach w czasie narkozy. Tworzę jakby margines bezpieczeństwa. Kiedy partner dzieli się ze mną podobnymi informacjami, wtedy łatwiej jest określić granice. Parokrotnie doświadczałam sytuacji, kiedy nurek przed wejściem do wody nie potrafił lub nie chciał określić granic czy swoich możliwości tego konkretnego dnia lub w ogóle i potem było niefajnie. A woda bardzo szybko weryfikuje nasze zdolności. Uwielbiam nurkować z ludźmi z wieloletnim stażem nurkowym, z bardziej doświadczanymi ode mnie, którzy spędzili ogrom godzin pod wodą i doświadczyli wiele. Dzięki nim mogę polepszać swoje nurkowanie i zawsze mam możliwość uczenia się od nich. O, przykładowo ostatnio nurkowałam na Zimniku (kamieniołom niedaleko Wrocławia). Zaraz po wyjściu z wody w trakcie luźnej pogawędki kolega-instruktor z wieloletnim stażem, podał mi świetną metodę na nabranie pewności, iż jeden z elementów sprzętu w pełni działa. Natychmiast podłapałam tę taktykę i wprowadziłam do swojego nurkowania. To są właśnie te bezcenne lekcje… Zasadnicze jest również dla mnie podejście do nurkowania, jeśli człowiek nurkuje, bo to kocha, ponieważ nurkowanie jest dla niego pasją, to wiem że jesteśmy po tej samej stronie. Mam we Wrocławiu fantastycznych kolegów – partnerów nurkowych i kiedy jestem z nimi poniżej 50-60 metrów na dnie mulistego ciemnego kamieniołomu, to mam stuprocentową pewność, że czują i przeżywają wszystko tak samo jak ja. Wiem, że kiedy się wynurzymy to będzie słychać tylko nasze okrzyki radości, jak bardzo było cudownie, bo mimo różnic w doświadczeniu czy wyszkoleniu łączy nas jedno – właśnie podejście do nurkowania. Ważne są także chęci. Osobiście wierzę, że można dokonać i osiągnąć wiele o ile bardzo się tego chce!
Jakie są Twoje plany nurkowe na najbliższą przyszłość?
Niezmienne J. Najbliższa przyszłość, to cotygodniowe treningi i ekscytacje w kamieniołomach. Nauka, odkrywanie i zwiększanie własnych predyspozycji. Ja wciąż czuję niedosyt, chcę schodzić tak głęboko na ile pozwoli mi moja głowa i oczywiście wracać szczęśliwie w poczuciu satysfakcji i pełnego zadowolenia. Jak już kiedyś wspomniałam …dotknąć głębi, poczuć jej muśnięcie niewyobrażalne i bezcenne… Ja zawsze będę dążyć aby w moim życiu było to częste doświadczenie….
Czego mogę Tobie życzyć jako doświadczonemu nurkowi?
By marzenia zawsze wyprzedzały rzeczywistość i planów było zawsze więcej niż wspomnień…
Tego Ci życzę !
Dziękuje bardzo za rozmowę!
Aleksander Hłobaż
CN MDT ‘The art of diving”
DEKOMPRESJA PO NURKOWANIU…. |
Dahab, jesień 2014 |