Blog
List z podróży, Marsylia, marzec, 2015
Do M.
Romek
Bliska memu sercu, Maju!
Dni temu parę, przed podróżą spojrzałem za okno. Ulice niemal puste, za burymi chmurami słońce ciemne, tam też, charakterystyczne dla tej pory roku powietrze, chłodne, przeszywające na wskroś ciało. Wspomnienia wsparte westchnieniami wspólnych chwil, w tym splecione porannym deszczem na mych policzkach Twoje włosy które jeszcze czuję, powoli coraz bardziej zostająwyparte z bieżących myśli, nerwowością lekką przed przygodą związaną z kolejną daleką podrożą.
Wyjazdowe przygotowania i szczegółowe planowania wypełniły czas ostatnich tygodni. Wyprawy czas w końcu jednak nadszedł. Zdawało się, że doświadczenia dni przykrych, dni osowiałych wieczorów i zimnych poranków mamy za sobą, jednak Marsylia, jedno z najstarszych miast Europy, wita nas deszczem i wiatrem. Ta charakterystyczna dla klimatu śródziemnomorskiego pogoda z deszczowa zimą i latem zaczynającym się w dopiero w maju nie jest jednak przeszkodą by poznać to urocze miasto. Bogata historia – powstanie 600 lat przed Chrystusem – tego największego portu Francji rozłożonego amfiteatralnie na wzgórzach wapiennych składającego się ze starego miasta z dawnym portem – dzielnice St. Jean i St. Victor i otaczających je nowych dzielnic handlowych, nie jest wsparta wieloma zabytkami. Najważniejsze z nich to kościoły: St. Victor z IV w., odbudowany w XI—XIII. w., uchodzący za najstarszy kościół Francji, Notre Dame du Mt. Carmel z XIII. w., Notre Dame de la Garde z 1853—64, a z budowli świeckich: ratusz i Palais de Longchamp.
Port otoczony kafejkami to cel podjętej przez nas eskapady w celu spożycia wieczornego posiłku. Nasze niekoniecznie eleganckie stroje nie zmieniają chęci spożycia posiłku z trzech dań w otoczeniu też lnianych serwetek, różnorakich naczyń i oczywiście urozmaiconych dużą ilością lokalnego wina. Region rozciągający się od Burgundii aż do Avignon to szczególnie w północnej części ciężkie czerwone wina z odmiany syrah będącej podstawą apelacji Hermitage czy Cote-Rotie. Do zamówionej pysznie wyglądającej jagnięciny w sosie balsamicznym z miodem, rozmarynem, cytryną ułożonej zgrabnie przy purée z batatów ze śmietanką i ostrą sproszkowaną papryką, zamówiliśmy wino z wyraźnym zapachem malin, jeżyn, suszonej śliwki i czarnego pieprzu. To Chateaunef du Pape wino czerwone, wytrawne apelacji d’Origine Protegee o zawartości 13,5% alk. Bogate złożone aromaty wina doceniamy jednak dopiero pod koniec wieczoru po jego napowietrzeniu.
Po kolacji spacer po Starym Porcie i chwile zadumy oraz próby ulokowania w współczesnej zabudowie bohaterów kultury masowej. Wiele barów i kawiarni na Starym Porcie wymienionych jest w powieściach detektywistycznych z Jean-Claude Izzo. Ian Fleming ulokował tu sceny w szóstym filmie z cyklu przygód agenta brytyjskiego wywiadu Jamesa Bonda ”W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości” zrealizowanego w 1969r. Natomiast Hrabia Monte Christo z powieści Aleksandra Dumasa bywał częstym gościem w Starym Porcie. Stąd wywieziono go też na Château d’If.
W myślach jednak dominują historie realnych bohaterów przemijających czasów. Lata 1938 do 1966 to czas przewrotu metod i środków otwierających nam bramę wiodącą do środowiska podwodnego. Cousteau, Dumas, Tailliez – ślady tych trzech płetwonurków pewno są tu wokoło wszędzie. Tutaj od lat 30-tych XX wieku polując z ościeniem na ryby zaczęły ich przyciągaćtajemnice morza.
Dumas Frederic, uczestniczył w odkrywaniu podwodnego świata, uczestnik licznych wypraw badawczych oraz propagowaniu życia i ochrony morskiego środowiska opinii publicznej.
Cousteau Jacques-Yves, francuski oficer marynarki, badacz, konserwator, filmowiec, innowator, fotograf, pisarz i naukowiec.
TailliezFilip, badacz podmorskich głębin, komandor francuskiej marynarki wojennej, płetwonurek, pisarz, ekolog, instruktor, współpracownik m.in profesora Piccarda, uczestnik licznych wypraw badawczych, twórca filmów podwodnych.
W Marsylii w roku 1942 Cousteau razem z Emilem Gagnana opatentowali pierwszy na świecie aparat oddechowy o obiegu otwartym, akwalung (the Aqua-Lung). Akwalung zmienił wszystko dla Cousteau i jego towarzyszy oraz w konsekwencji dla nas też!
Wybrzeże Bouches-du-Rhône – Delta Rodanu to miejsca z którego wypływali na słynne pionierskie historyczne realizacje: Mahdi, badania statków zwanych Calio, nurkowania na wraku rzymskich wojowników Albenga, Congloue, Titan, Chretinne.
Poranek w porcie to również wrzaskliwe mewy przypominające nam czy aby w praktyce zastosowaliśmy akronim wspólny dla ich nazwy – MEWA.
•Miejsce – rozpoznanie rejonu
•EWakuacja – plan i informacja o służbach ratunkowych na wypadek zagrożenia
•Akcja – planowanie aktywności
Po załatwieniu niezbędnych paru formalności wypłynęliśmy z poru w morze. Płynąc około mili mijamy położoną na wyspie If, najmniejszej wyspie w archipelagu Frioul, twierdzę (później więzienie) Château d’If. Romans, lojalność, zdrada i egoizm, bohaterowie powoli ujawniający swojąprawdziwą wewnętrzną naturę – tutaj kształtował sięHrabia Monte Christo z przygodowej powieści o tym samym tytule.
Historie te i inne zostawiamy za sobą w orzeźwiającym szkwale. Mamy nadzieje na nurkowanie, na wrakach pełnych amfor lub co najmniej pełnych kufrów złota i kosztowności. I jak Jazon i Argonauci podczas wyprawy po złote runo usłyszeć głos Syren wibrujący w głowie, a słyszalny gdzieśw świadomości
„…Diamenty sypiące się z mych rąk.
Przykuwająca wasz błękitny, wodą zwiedziony wzrok…
…Wędrującym ptakom wyczerpanym przez niebo
Podałem długie palce w obłoku białej piany…
…Władam złotem statków leżących pod morzem,
Czerpię w nim klejnoty i długie łańcuchy,
Które, ciążące mym dłoniom i schylając me czoło,
Duszę mą oddająludzkiemu ciążeniu,
Mnie, córę wody, przykuwając do dna…”
Chwila odpoczynku, może nurkowanie realne i prawdziwe przyniesie więcej życzliwości Neptuna.
Wrak MIQUELON:
Ten leżący na stępce na głębokości 52 metrów wrak, ma burty o wysokości 6-7 metrów. Mostek jest w ten sposób osiągalny już od 45-46 metrów. Pokład i nadbudówki częściowo pokryte sieciąrybacką. Pod dziobem na lewej burcie można zobaczyć kotwice, tuż obok wyciągarki. Niektóre części na nadbudowach oparły się działaniu czasu. Maszynownia jest warta odwiedzenia – niektóre wskaźniki są nadal w miejscu. Na rufie monumentalna śruba. Ten zbudowany trzy lata przed I wojna światowąstatek zatonął po kolizji z parowcem, jednego z bałkańskich krajów w październiku 1917 roku. Wg dokumentacji, przewoził żeliwo. Jednak tej wersji nie potwierdzają otaczające wrak elementy wojskowego wyposażenia.
Lokalizacja: na południe od Marsylii
Minimalna głębokość: 46m
Maksymalna głębokość: 52m
Długość: 49m
Po odpoczynku, w trakcie powrotu czas na kawę po francusku – wymieszaną z odrobiną soli przygotowaną w maszynce z filtrem, zalaną kieliszkiem koniaku i natychmiast serwowaną z dodatkiem cukru.
W planach lądowych przed nami jeszcze kilkugodzinne zwiedzanie Parku Narodowego Calanques (fr. Parc national des Calanques) – obejmującego część wybrzeża Morza Śródziemnego w pobliżu Marsylii. Park o powierzchni wynoszącej kilkadziesiąt tys. ha, obejmuje ochroną charakterystyczne wąskie zatoki otoczone wapiennymi klifami (Calanque). W zboczach klifów znajdują sięliczne jaskinie, część z nich zalana wodą. Z przewodników wyczytujemy, że najbardziej znana, o ścianach pokrytych malowidłami paleolitycznymi, to Jaskinia Cosquera. Żyje tu także 138 chronionych gatunków flory i fauny, w tym chrząszcze z rodzaju Julodis, orzełki południowe, nietoperze oraz największe europejskie jaszczurki, czyli jaszczurki perłowe.
Nadszedł czas na odpoczynek. Skoro jesteśmy we Francji, to obowiązkiem każdego wydaje się być spędzenie co najmniej kilku godzin dziennie na rozkoszowaniu się uciechami, zdaniem miejscowych, światowego centrum kulinarnego. Następne godziny wykorzystaliśmy więc na degustację miejscowych przysmaków – przez nasz stół przewija się soup de poissons isalade de fruits de mer z towarzysząca im obowiązkową butelkąmiejscowego wina. Wszystko podawane i spożywane bez pośpiechu. Pospiech jest tutaj jednym z grzechów głównych. Jak nakazuje miejscowy zwyczaj, jeszcze deser, mała czarna i czas na sjestę.
Dawnych listów czar wraz z ich autorami na dalekie nieosiągalne nam wody już dawno odpłynął. Niech będzie namiastką, pamiątką tego coraz rzadziej spotykanego zwyczaju pisania listów tych parę słów, wspomnień z kolejnej peregrynacji jako też czas na chwile refleksji, zadumy. Wiem, że nie masz czasu odpisać. Choć jesteśdaleko to i tak blisko, bowiem obok, bo są ze mną moje wspomnienia. Wiem też, że zasypana jesteś słowami, więc kiedy jedziesz wreszcie do domu albo siadasz w parku czy kafejce, sięgnij po ten list. Nic nowego się pewno nie dowiesz! Jednak liczę na to, że gdy zaczniesz szukać znajdziesz treści nie ujęte w sposób bezpośredni, niejako ukryte, które jednak odpowiednio zinterpretowane mam nadzieję oddadzą ciepło i będą jak ta perła zwana łząmorza której trzeba tysiąca muszli by odnaleźć tę jedną właściwą.
Dalsze przygody w następnym liście ….
RMH
Zgadza się wszystko, oprócz pogody.
Czas się zmienia, jak pogoda.
Dziś, w Marsylii lato zaczyna się już w marcu, a kończy (tego roku 1018) w listopadzie.
Zazwyczaj sucho; letni deszcz, to jedno z największych pragnień mieszkańców tego regionu.
I choć trochę tego wiatru…
Chociaż, jak zaczyna tam wiać, to łeb urywa!