MDT na Hvarze …15 raz…
WYSPA HVAR – byliśmy tam…jak zwykle… w sierpniu!
Hvar przez wiele osób uważany jest za najpiękniejszą spośród ponad tysiąca chorwackich wysp, zaliczanych do dziesięciu najpiękniejszych wysp świata. Wody wokół Hvaru cechuje bardzo dobra przejrzystość i bogactwo podwodnego życia. Na każdym nurkowaniu spotyka się przedstawicieli większości śródziemnomorskich zwierząt morskich poczynając od gąbek, koralowców, ślimaków, skorupiaków, szkarłupni a na wielu gatunkach ryb kończąc. Na powierzchni natomiast – bujna śródziemnomorska roślinność, agawy, palmy, mimozy , oleandry liczne uprawy lawendy, lasy piniowe, sprawiają że wyspa wprost odurza swym zapachem. Dotarcie do celu to wielogodzinna eskapada samochodami. Ruszamy późnym popołudniem z Wrocławia dalej: Brno, Wiedeń, Maribor, Zagrzeb przed świtem mijamy zjazd na Karlovac, następnie Park Narodowy Plitvickie Jeziora, Sibenik. Docieramy do przystani promowej w Splicie. Nasz prom – właśnie … odpłynął. Kierunek Drvenik i druga na Hvar przeprawa promowa. Sućuraj – jesteśmy na wyspie. Jedziemy uroczą drogą raz szeroka, raz wąską z cudownymi widokami, skraje przepaści zabezpieczone sporadycznie występującymi kamiennymi znacznikami. Wyspa jest znana z niebezpiecznych i krętych dróg. Lawendowe pola dominują w miejscach zieleni, a u podnóża stromych ścian skrzy się lazurowy błękit morza. Gdyby nie plan podróży, można by zatrzymać się, usiąść, odetchnąć odurzającą wprost kombinacją zapachów morza, winorośli, rozmarynu, lawendy i zniwelować zmęczenie. Szukając drogi na wybrzeże do najbardziej urokliwej miejscowości na wyspie, wkroczyliśmy w inny świat. Mijamy wsie, sady oliwne, osiołki pasące się na poboczu. Za nami Verboska, Stary Grad. Jedziemy dalej – tunelem skracającym i ułatwiającym podroż, mijając Zarace, Milną docieramy do szczytu wzgórza z którego widzimy Hvar – perłę śródziemnomorskiej architektury.
Miejscowości uroku dodaje widoczny przed nami oddzielony kilkusetmetrowym pasem morza malowniczy archipelag niezamieszkałych Wysp Piekielnych – będzie on celem codziennych nurkowych ekspedycji. Docieramy do celu. Gorące wilgotne powietrze oraz zmęczenie podróżą utrudnia rozładunek sprzętu. Pod względem klimatu kontynentalna część Chorwacji jest podobna do Polski, natomiast na wybrzeżu panuje klimat typowo śródziemnomorski. Latem temperatura w dzień waha się od 27 do nawet 40°C, w nocy nieznacznie spada. Wiele osób uważa koniec sierpnia za najpiękniejszy okres na chorwackim wybrzeżu. Tym razem jednak słońce jest dokuczliwe wiec szybka kąpiel w morzu gdzie woda jest również ciepła. Po zakwaterowaniu i rozpakowaniu sprzętu nurkowego czas na chwile relaksu. Wieczorem po dobrej kolacji z menu hotelowego wyruszamy jednak na poszukiwania przysmaków dalmackich jak chociażby Salata od Hobotnica czy Dagnie. Idziemy wzdłuż Zatoki Križna Luka. Obserwujemy jak wieczorem miasto zaczyna tętnić życiem. Ożywiają się restauracje, tawerny przy promenadzie i te ukryte w labiryncie wielu krętych uliczek często kończących się schodami. W powietrzu unosi się zapachy świeżo smażonych ryb, owoców morza i innych potraw. Siadamy w jednym z licznych lokali przy kielichu dobrego miejscowego wina. W Bounty Rest podobno są najlepsze kalmary. Przed nami widok na piękny i największy w Dalmacji rynek, zamknięty przez katedra św. Stefana z jednej a Pałac Biskupi z drugiej strony. Po obfitym posiłku z niedokończonym winem zmieniamy miejsce by posiedzieć na kultowym murku zamykającym rynek od strony Zatoki Križna Luka. Sam Hvar dzięki gotyckim pałacom i marmurowym alejkom kojarzy się wielu z Wenecją. To piękne, nastrojowe miejsce, a samo miasto potrafi urzec każdego….. Jest okazja potwierdzić wcześniejsze plany szkoleniowe. Wody wokół Hvaru cechuje bardzo dobra przejrzystość i bogactwo podwodnego życia, głębokości do 30/50 m. Miejsca otoczone są przez niezwykle ciekawe formy skalne z interesującą rzeźbą. Plan będzie obejmował zakończenie kursów zaawansowanych Marcin Rabati – AOWD+Nitrox, specjalizacji Deepa – Małgorzata Uklejewicz, Artur Gadomski, Krzysztof Jaroszynski, a w drugiej części pobytu wykonanie nurkowań finałowych kursu technicznego nurkowania głębokiego – ntrx diver Tomka Jaroszynskiego. Marzena i Andrzej Chajec zbierając doświadczenia w nurkowaniach w suchych skafandrach realizują też szkolenie w nurkowaniu w konfiguracji bocznej. Sidemount – stosowana pierwotnie w wąskich jaskiniach europy, wszędzie tam gdzie należało się przeciskać samotnie przez wąskie syfony i szczeliny znalazła obecnie uznanie u nurków rekreacyjnych i jest obecnie coraz częściej stosowana, głównie za sprawą nowych rozwiązań konstrukcyjnych pozwalających prowadzić dowolne nurkowanie rekreacyjne. Podobnie jak z wybranym przez Marzenę ultralekkim skafandrem Waterproof D9 BREATHABLE (1,8 kg). System teleskopowy, szelki i regulacja umożliwiają dopasowanie skafandra do potrzeb. Wygodny plastikowy zamek z przodu pozwalający na samodzielne ubranie skafandra. Do tego lateksowa kryza oraz rękawy wyposażone w ściągacze, które minimalizują utratę ciepła w nadgarstkach. Skarpety z tkaniny zgrzewane ultradźwiękowe i brak szwów w okolicach kroku gwarantują szczelność a anatomicznie ukształtowane i wzmocnione ochraniacze kolan i piszczeli wygodę. Pozostała część ekipy to zespól doskonalący swoje możliwości nurkowe w osobach – Łukasz Gucwa, Maksymilian Kijak, Daria Galik, Dariusz Galik, Marek Sołtys, Kasi i Wojtek Solipiwko. To ważna cześć wyjazdu bo zajęcia kursowe angażują uczestników w różnorodne podwodne zadania, które zwiększają ich świadomość ekologiczną jak również ich umiejętności jako nurków. Zapowiada się ciekawy nurkowo tydzień
Razem z Tomkiem opadamy na skrzydło i płyniemy wzdłuż kadłuba w kierunku ogona. To kolos z czterema silnikami i potężnymi śmigłami. Widzimy działka karabinów maszynowych a kompletna, lekko tylko pognieciona kabina pozostawia niezapomniane wrażenia. Zaglądamy do wnętrza samolotu przez otwarty na lewym boku luk, dalej przepływając pod skrzydłem opływamy kabinę. Planowany na 18 minut czas denny dobiegł końca. Zgodnie z planem wracamy wynurzając się przy linie, z przerwami na głębokie przystanki dekompresyjne (deep stopy), planowane przystanki dekompresyjne i zmiany gazów. Nurkowania zabezpiecza nam Centrum Nurkowe Manta, a zamontowana winda na pokładzie katamarana nurkowego to całkowicie wyeliminowany wysiłek przy powrocie na łódź. B-17, typ: ciężki bombowiec, wymiary: D=22 m, S=36 m, głębokość: 65m-73m, widoczność: przeważnie dobra, powód zatonięcia: działania wojenne. Kolejne nurkowanie na Vsie to wrak statku VASSILIOS. typ: parowiec, wymiary: D=104m, S=16m, głębokość: 25m-60m, widoczność: przeważnie dobra, powód zatonięcia: zatopiony przez armatora. Wrak spoczywa na lewej burcie, która dotykając dna w najpłytszym miejscu przy dziobie leży na około 25 metrach. Patrząc w kierunku rufy widzimy ogrom tego statku. Śruba znajduje się na głębokości około 45 metrów, a prawa burta w części rufowej jest na około 55 metrach. Długość 104 metry. Prawdziwy kolos.
Zatonął, czy też raczej – został zatopiony przez armatora w 1939 roku, aby uniknąć przejęcia statku przez armię niemiecką. Przy okazji wypłacono ubezpieczenie. Dziś natomiast dostarcza nam niesamowitych wrażeń podwodnych. Zaczynamy od kotwicy leżącej na głębokości 20 metrów, a łańcuch kotwiczny prowadzi nas na sam dziób wraku. Płyniemy wzdłuż stępki przy ‘ścianie’ z metalu. Nasz plan nurkowy zakłada opłynięcie wraku oraz penetrację ładowni. Wrak jest mocno porośnięty. Woda o przejrzystości dochodzącej do 30m i bezchmurne pełne słońca niebo nad Adriatykiem ukazuje Vassiliosa w pełnej krasie. Niezapomniany widok poległego kolosa. Marcin w towarzystwie dwójki instruktorów ‘zalicza’ pierwszą 40-kę do kursu AOWD NAUI. Po dłuższej przerwie obiadowej wypływamy z uroczej klimatycznej miejscowości Komiža, przed nami widoczna przez dziób łodzi wyspa Biševo. Mijając cypel Visu skręcamy w prawo w Kanał Biševski. Widząc latarnie morską na wysepce Barjak, zapinamy zamki naszych skafandrów. Za około 10 minut mamy wejść do wody. Podczas przygotowań dowiedzieliśmy się więcej o naszym celu: Wrak TETI – był parostatkiem transportowym wyprodukowanym w 1883 roku w stoczni Hoboken w USA. Należał do sześciu właścicieli, a ostatnim była firma S.I.N.T.A. z Rawenny. Zatonął 23 maja 1930 roku, prawdopodobnie z powodu błędu w nawigacji. Parowiec zatonął w wyniku wpłynięcia na skały centralnie dziobem na wspomnianą malutką wysepkę Barjak z zachodniej części Zatoki Komiža. Głębokość 12 – 33 metry. Wskakujemy do wody, jest prąd znoszący nas w kierunki zatoki Komiskiej.
Mocniejsza praca płetw, płyniemy blisko dna gdzie prąd jest mniejszy, dopływamy do wraku. Jego długość całkowita to 65 metrów. Dziób to dziś pozostałości wielkiego złomowiska. Dość dobrze zachowana cześć rufowa znajduje się na głębokości od 20 do 34 m, im głębiej tym ciekawiej. Wielki kocioł góruje nad całym wrakiem i wspaniale ułatwia orientację podczas nurkowania. Płyniemy dalej w kierunku rufy, na głębokości 34m jesteśmy przy dobrze zachowanym kompletnym kole sterowym. Wracając wpływamy do ładowni która wypełniona jest transportowaną kostką granitową by następnie w drodze powrotnej spotykać żyjące tam ogromne kongery dla których wrak stał się domem a karmiący je nurkowie oczekiwanymi gośćmi. Mimo, że jest to bardzo prosty do nurkowania wrak, nurkowanie przy nim pozostawia niezapomniane wrażenia. TETI, typ: parowiec, wymiary: D=72m, S=8m, głębokość: 10m-34m, widoczność: przeważnie dobra, przyczyna zatonięcia: błąd w nawigacji. Czas wracać na Hvar przed nami jeszcze 15, godzinna przeprawa przez rozbujały kanał Hvarski.